Piękna wizytówka dla kobiecego tenisa. "Poziom był momentami zachwycający"

Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek

- Widać, że to są dwie dziewczyny, które siebie napędzają, choć w wielu aspektach się różnią - tak o Idze Świątek i Arynie Sabalence powiedział Marek Furjan. Komentator Eurosportu zaznaczył, że panie rozegrały kapitalne spotkanie w finale w Madrycie.

[tag=48999]

Iga Świątek[/tag] odniosła w sobotę jedno z największych zwycięstw w karierze. W finale turnieju WTA 1000 w Madrycie Polka pokonała Arynę Sabalenkę 7:5, 4:6, 7:6(7) po 3 godzinach i 14 minutach nieprawdopodobnej batalii.

Liderka światowego rankingu tym samym zdobyła dwudziesty tytuł w karierze. Pod tym względem zrównała się już z Agnieszką Radwańską. Zrobiła to po meczu pełnym emocji i zjawiskowych zagrań, zakończonym tie-breakiem.

- To był świetny, kapitalny mecz. Pewnie jeden z najlepszych w tym sezonie. Poziom był momentami zachwycający - podkreślił Marek Furjan, komentator Eurosportu. W rozmowie z nami ekspert tenisowy przyznał, że pojedynek Polki z Białorusinką wzbudził w nim bardzo pozytywne emocje.

ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze

- Nie było spektakularnej reakcji po ostatniej piłce. Poziom meczu był tak wysoki, że miałem w sobie stan euforii przez cały mecz. Mój entuzjazm nie zależał od samego wyniku, choć wiadomo, że byłoby inaczej, gdyby Iga Świątek nie obroniła którejś z piłek meczowych. Niemniej znakomicie się bawiłem, oglądając to spotkanie - powiedział.

Wielki triumf Igi

Ekspert zaznaczył również, że nie było fragmentów, w których jedna zawodniczka osiągnęłaby większą przewagę. Ten mecz z pewnością trzymał widza cały czas w napięciu, a ponadto miał swój znakomity poziom sportowy. Ostatnie akcje okazały się szczególnie elektryzujące, choć, jak przypomniał Marek Furjan, Świątek wzbiła się na turniejowy szczyt już po raz dwudziesty. Takie zakończenia nie są nowością dla niej.

- Iga to wciąż młoda osoba, a już zrównała się liczbą turniejowych zwycięstw z Agnieszką Radwańską. Nie chcę powiedzieć, że przywykłem do jej zwycięstw jako obserwator, natomiast regularnie jesteśmy świadkami wielkich rzeczy z jej udziałem. Podchodzę do tego z dużą sympatią, nutką wzruszenia, ale już z innymi emocjami niż te, gdy Iga niespodziewanie wygrywała pierwszy turniej wielkoszlemowy - odrzekł.

Kibice tuż po meczu od razu w mediach społecznościowych zgodnie stwierdzili, że finał w Madrycie już teraz stanowi bardzo mocną kandydaturę do spotkania roku 2024 w kobiecym cyklu. Komentator Eurosportu zgodził się z tym, że za nami świetne widowisko i wskazał na element, który sprawia, że mecze Świątek z Sabalenką są znakomite.

- Niezbyt często Iga oraz Aryna trafiają na tenisistki, które są w stanie tak mocno i długo je testować, jak one siebie nawzajem. To nie dzieje się regularnie. Widać, że to są dwie dziewczyny, które siebie napędzają, choć mam wrażenie, że w wielu aspektach się różnią. Dla mnie na korcie tworzą świetną kompozycję - ocenił Furjan.

Popis sił z obu stron

- Sabalenka po Australian Open, w którym zagrała spektakularnie, miała słabszy okres. Poza kortem też dotknęły ją przykre wydarzenia, które mogły mieć wpływ na obniżenie jej poziomu. Tutaj w Madrycie do finału była nierówna, ale ostatecznie odnalazła wysoką dyspozycję, dzięki czemu kibice pozostawali ponad trzy godziny w napięciu, do końca nie wiedząc, kto wygra. To był na pewno jeden z najlepszych meczów dla kibica w tym roku, bez względu na sympatie i preferencje - kontynuował.

Spotkanie było bardzo długie i wymagające, a o końcowym rezultacie zadecydowały pojedyncze piłki. To kolejne potwierdzenie tezy, że w sobotnim finale spotkały się tenisistki, które były w formie i dobrze czuły się pod względem zarówno fizycznym, jak i psychicznym.

- Obie tenisistki musiały wziąć na siebie gigantyczną odpowiedzialność, a nie widziałem z żadnej ze stron zachowawczego grania. Obie zawodniczki były bardzo odważne. To pokazuje, w jakiej były dyspozycji i jak dużą pewność siebie zdobyły w tym tygodniu - zauważył ekspert.

W tie-breaku trzeciego seta można było odnieść wrażenie, że raszyniance bardzo pomógł serwis. To element, nad którym niespełna 23-letnia zawodniczka mocno pracuje z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Marek Furjan uważa, że na przestrzeni spotkania było wiele momentów, w których Polka dobrze spisywała się w tym elemencie.

- Mam wrażenie, że Iga przez cały mecz serwowała w sposób różnorodny. Przy stanie 4:5 w tie-breaku decydującego seta skutecznie zaserwowała na ciało, czyli w kierunku, w którym lubi podawać, grając z silnymi i wysokimi przeciwniczkami. Aryna tylko podstawiła rakietę i wyrzuciła piłkę daleko na aut. To był bardzo ważny moment meczu, ale serwis był dzisiaj atutem Igi. Wiemy, że jest też atutem Aryny, więc bez tego elementu trudno byłoby odnieść triumf. Podanie było mocno Idze potrzebne - stwierdził.

Czytaj także:
Niezły kabaret. Sabalenka nagle zwróciła się do Igi
Mocno przeżyła finał. Zachowanie Świątek po ostatniej piłce

Źródło artykułu: WP SportoweFakty