Niewiarygodne, co Świątek zrobiła na korcie. To nie żart

Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Iga Świątek

To był prawdziwy nokaut. W meczu IV rundy turnieju Mutua Madrid Open 2024 Iga Świątek pewnie zwyciężyła Sarę Sorribes. Szczególną uwagę przykuwa to, co wydarzyło się w drugim secie pojedynku Polki z Hiszpanką.

Spotkanie najlepszej obecnie tenisistki świata z pierwszą rakietą Hiszpanii okazało się bardzo jednostronnym widowiskiem. Iga Świątek w 67 minut rozgromiła Sarę Sorribes 6:1, 6:0 i pewnie zameldowała się w ćwierćfinale zawodów WTA 1000 na mączce w Madrycie (więcej tutaj).

Spotkanie to miało interesujący przebieg. Otóż Polka rozpoczęła mecz od utraty podania. Gdy jednak złapała swój rytm, to Hiszpanka była bez szans. 22-latka z Raszyna zdobyła 12 kolejnych gemów i zamknęła mecz.

Szczególne wrażenie na kibicach i ekspertach zrobił drugi set. Jak się okazało, Świątek pozwoliła w nim zdobyć Sorribes zaledwie 5 punktów! To pokazuje, jak nasza reprezentantka zdominowała poniedziałkową przeciwniczkę na Manolo Santana Stadium.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz usłyszał przykre słowa od dawnych kolegów. "Strasznie mnie to zabolało"

W drugiej partii tenisistki rozegrały w sumie 30 punktów, zatem aż 82,5 proc. z nich padło łupem Polki. Mimo tak wielkiej przewagi liderki rankingu WTA Sorribes miała szansę na honorowego gema. Przy stanie 0:4 nie wykorzystała jednak swojej okazji i przegrała ostatecznie serwis do 40.

Świątek zmierzyła się z Sorribes po raz czwarty na zawodowych kortach i odniosła kolejne dwusetowe zwycięstwo. Wcześniej była lepsza od Hiszpanki w Wimbledonie i Pekinie (2023) oraz w ramach drużynowego United Cup 2024.

Dzięki zwycięstwu Świątek awansowała do ćwierćfinału turnieju Mutua Madrid Open 2024. Już we wtorek spotka się z Brazylijką Beatriz Haddad Maią (więcej tutaj).

Program i wyniki turnieju kobiet

Czytaj także:
Sceny w Madrycie. Rywalka Sabalenki nagle wypaliła: Okaż szacunek
Pierwszy set deklasacja. Później zaczęły się problemy Sabalenki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty