W Nowy Rok Petra Kvitova przekazała wyjątkową wiadomość. Wspólnie ze swoim mężem Jirim Vankiem wyznała, że spodziewa się narodzin pierworodnego dziecka (więcej tutaj). Informacja ta oznaczała jednocześnie, że Czeszka rezygnuje ze startów na Antypodach.
Radość byłej wiceliderki rankingu WTA zmąciła wiadomość, którą Czeszka podzieliła się z kibicami na swoim profilu Instagramie. Okazało się, że utytułowana tenisistka padła ofiarą oszustwa.
"Ostrzegam przed fałszywymi inwestycjami i innymi ofertami, które ostatnio pojawiły się w Internecie w związku z moim nazwiskiem" - napisała Kvitova.
"Jak wiele innych znanych osób, stałam się ofiarą oszustwa. Z prezentowanymi projektami nie mam nic wspólnego, nic o nich nie wiem, dlatego gorąco przed nimi ostrzegam. Nie daj się nabrać na moje imię!" - dodała reprezentantka naszych południowych sąsiadów.
Dwukrotna mistrzyni Wimbledonu zapowiedziała już, że sprawa została zgłoszona do jej prawników. Po raz kolejny jednak cierpi dlatego, że jest po prostu słynną sportsmenką. Raz omal nie doprowadziło to do tragedii. W grudniu 2016 roku do jej mieszkania w Prościejowie wszedł człowiek, który ciężko zranił Kvitovą w dłoń (więcej tutaj).
Czytaj także:
Już jest najlepszy. Hubert Hurkacz polskim rekordzistą w Australian Open
Rusza juniorski Australian Open. Dwoje Polaków powalczy w Melbourne
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie