Iga Świątek w minionym już sezonie dostarczyła kibicom wiele, często skrajnych, emocji. Bywały okresy, w których Polka była perfekcyjna i zmiatała rywalki z kortu, ale również takie, gdy zupełnie nic nie szło po jej myśli.
Raz sympatycy kobiecego tenisa zachwycali się jej grą, innym razem raszynianka znajdowała się w ogniu krytyki i zarzucano jej przewidywalny styl gry. - Gdyby nie była Polką, nie oglądałbym jej meczów. Są elementy, w których Iga nie ma sobie równych. Należy natomiast uczciwie powiedzieć, że jej repertuar zagrań nie jest nazbyt urozmaicony. Nie można odmówić Świątek ogromnej klasy, lecz to nie jest tenisistka, która porywa tłumy. Zresztą w dzisiejszych czasach takie można policzyć na palcach jednej ręki - mówi ceniony komentator Eurosport Tomasz Wolfke w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Kobiecy tenis ma duży problem. Rywalizacja mężczyzn jest w tej chwili zdecydowanie bardziej pasjonująca. Novak Djoković stara się utrzymać na tronie, a młodzież zepchnąć go z piedestału. Mecze są zdecydowanie ciekawsze, obfitują w więcej ciekawych wymian i niespodziewanych zwrotów akcji. Rozgrywki panów wzbudzają więcej emocji. W tej chwili realia są takie, że gdy Iga jest w optymalnej formie, zmiata rywalki z kortu. Neutralny kibic nie będzie z przyjemnością oglądał takiego finału, jak ten w Cancun, który po niecałej godzinie kończy się wynikiem 6:0, 6:1 - dodaje ekspert.
ZOBACZ WIDEO: Jędrzejczyk rusza z projektem w telewizji. "Nie mogę się już doczekać"
Bardziej podoba mu się gra Chwalińskiej niż Świątek
Jeszcze kilka miesięcy temu, po przeciętnym występie w US Open i utracie statusu liderki rankingu WTA wydawało się, że Świątek zakończy rok jako druga najlepsza tenisistka świata. Zwłaszcza po sensacyjnym odpadnięciu Polki w drugiej rundzie turnieju w Tokio. Od tamtej chwili obraz gry podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego zmienił się o 180 stopni. Trzykrotna zwyciężczyni Rolanda Garrosa najpierw nie dała szans rywalkom w Pekinie, a potem przeszła jak burza przez turniej WTA Finals w Cancun, zdobywając pierwsze tego typu trofeum w swojej karierze.
- Iga pokazała wielką moc, przede wszystkim patrząc na kwestie mentalne. Należy zwrócić uwagę na to, że jako jedyna uczestniczka zmagań w Meksyku nie narzekała i zachowywała spokój na korcie. Zapewne niesprzyjające warunki również ją irytowały, czego nie dała po sobie poznać, w przeciwieństwie do reszty stawki - zauważa autor wielu książek.
- Polka jest bardzo skuteczna i to trzeba jej oddać. Za styl gry nie przyznają dodatkowych punktów. Osobiście bardziej podoba się tenis Mai Chwalińskiej, która dysponuje różnorodnym wachlarzem zagrań. Niemniej inne czynniki są równie ważne, takie jak moc, przygotowanie motoryczne, czy warunki fizyczne sprzyjające grze w tenisa - dodaje.
Jakiś czas temu w rozmowie z nami Wolfke zauważył, że Świątek powinna rozgrywać więcej spotkań deblowych.
- Nadal tak uważam. Dzięki temu urozmaiciłaby grę i poprawiła pewne elementy. Stałaby się bardziej skuteczna pod siatką. Optymizmem może napawać fakt, że Iga przestała grać tak monotonnie i stara się poszerzać swój repertuar o nowe elementy. Czasami jej to nie wychodzi i jeszcze bywa, że niektóre zagrania wyglądają nieporadnie, ale nie można stać w miejscu. O monotonnym stylu gry Igi mówili nie tylko dziennikarze, ale również znane postacie ze świata tenisa. Zresztą w jej obozie doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Dlatego dobrze, że coś się ruszyło w tej kwestii - podkreśla ekspert.
Będzie królować przez długie lata?
Odzyskanie statusu liderki rankingu jeszcze w tym sezonie może napawać optymizmem.
Niewykluczone, że na początku roku Polka powiększy swoją przewagę nad główną rywalką o panowanie na świecie. W styczniu Aryna Sabalenka będzie bronić aż 2000 punktów, które zdobyła za zwycięstwo w Australian Open.
- Zryw w końcówce pokazał, że Iga rozwija się właściwie i prowadzi karierę mądrze. Ma profesjonalny obóz, który panuje nad sytuacją. Może zastanowiłbym się nad nawiązaniem współpracy z jakąś mentorką pokroju Martiny Navratilovej. To mogłoby jej jeszcze bardziej pomóc. Fakty zaś są takie, że Świątek w tej chwili nie ma rywalki, jeśli gra na swoim poziomie. Patrząc na wszystkie aspekty, niewykluczone, że tak pozostanie przez długie lata. Ma wszelkie predyspozycje, by przodować w rankingu przez kilka następnych sezonów. Chyba że się wypali, poświęci uwagę innej dziedzinie życia albo na jej karierę wpłyną czynniki losowe. W każdym razie za ten rok Iga zasłużyła na szóstkę w skali szkolnej - podsumowuje Tomasz Wolfke.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Zagranie "zapierające dech w piersiach"
- Puchar Davisa bez wielkiej gwiazdy