Mimo że przez ponad rok Iga Świątek była liderką światowego rankingu WTA, to w ostatnim czasie została zepchnięta ze szczytu. Wszystko z powodu jej porażki w czwartej rundzie wielkoszlemowego US Open, gdzie broniła tytułu.
Nasza tenisistka spadła na drugie miejsce, natomiast na pierwszym zameldowała się Aryna Sabalenka. Białorusinka nigdy wcześniej nie była liderką światowego rankingu WTA, ale w końcu osiągnęła to, na co bardzo mocno pracowała w tym roku.
Teraz nasza tenisistka rozpoczęła walkę o odzyskanie pierwszej lokaty. Po nieudanym turnieju w Tokio, gdzie przegrała w ćwierćfinale, przystąpiła do rywalizacji w imprezie WTA 1000 w Pekinie. I jest duża szansa na to, że uda jej się odrobić część strat do Sabalenki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polka zrobiła furorę w Monachium. Co za pokaz!
Polka zameldowała się w półfinale, pokonując Caroline Garcię 6:7(8), 7:6(5), 6:1. Natomiast swój mecz ćwierćfinałowy przegrała liderka światowego rankingu WTA, od której lepsza okazała się Jelena Rybakina (7:5, 6:2).
Co to oznacza dla Świątek? Obecnie praktycznie nic, jednak zmieni się to w przypadku, gdy uda jej się pokonać Coco Gauff. Jeżeli 22-letnia tenisistka z Raszyna awansuje do finału, zagwarantuje sobie 8665 punktów w rankingu, a jej strata do Białorusinki zmniejszy się do 815 "oczek".
W przypadku, gdy Polka okaże się najlepsza w Pekinie, w najnowszym zestawieniu będzie miała na swoim koncie 9015 punktów. W tym przypadku Sabalenka będzie miała jedynie 465 "oczek" więcej niż wiceliderka rankingu.