Karol Drzewiecki i Szymon Walków zagrali w poprzednim sezonie w trzech turniejach. Jednym z nich był nieudany dla polskich tenisistów Pekao Szczecin Open. Ponadto walczyli wspólnie w Lugano i Ostrawie. Deblowi udało się wygrać dwa z pięciu meczów. Ponownie połączyli siły w Challengerze w Wilnie.
Przeciwnikami Drzewieckiego i Walkówa byli tenisiści z Wielkiej Brytanii. Przed rozpoczęciem meczu trudno było wskazać faworytów. Także Liam Broady oraz Charles Broom nie mają dużego doświadczenia we wspólnej grze i postanowili powiększyć je w Wilnie. Polski debel jest rozstawiony z numerem czwartym w stolicy Litwy.
Pierwsza partia była pozbawiona zwrotów akcji, aż do szalonego finiszu. Od serwisu rozpoczęli Brytyjczycy i oddali w tym gemie tylko jedną piłkę Polakom. W następnych gemach również stawiali na swoim podający tenisiści, aż zrobiło się 6:6 i konieczne było rozegranie tie-breaka.
Oba deble miały jak dotąd tylko po jednej szansie na przełamanie, więc każdy mini break w decydującej rozgrywce mógł mieć duże znaczenie. Rywale dobrali się do serwisu Karola Drzewieckiego oraz Szymona Walkówa i prowadzili 5:2. Wydawało się, że sprawa jest przegrana, ale kapitalny pościg Polaków pozwolił odwrócić wynik na 7:5 i wygrać seta.
Polacy nabrali rozpędu i w drugim secie pokazali wyższość nad przeciwnikami. Liam Broady i Charles Broom mogli jeszcze rozpamiętywać karygodne niepowodzenie w poprzedniej partii, tymczasem przewaga Karola Drzewieckiego i Szymona Walkówa rosła na 5:0. Kłopot z domknięciem meczu został rozwiązany w gemie serwisowym na 6:3.
Następni przeciwnicy lepszego debla zostaną wyłonieni w środę w meczu Arjuna Kadhe i Daniela Masura z Markosem Kalovelonisem i Kaiem Wehneltem.
I runda gry podwójnej:
Karol Drzewiecki (Polska) / Szymon Walków (Polska) - Liam Broady (Wielka Brytania) / Charles Broom (Wielka Brytania) 7:6 (5), 6:3
Czytaj także: Emocjonalny wpis Jessici Peguli. "Nie jestem pewna, jak to przeżyliśmy"
Czytaj także: Tommy Robredo w nowej roli. "Ponownie czuję te wibracje"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sprytnie to zrobili. Tak zdobyli bramkę z rzutu wolnego