Florian Fischer, utalentowany snowboardzista ze Szwajcarii, zmarł w wieku 24 lat z powodu raka kości. Informacja o jego śmierci obiegła już zagraniczne media, powołując się na oświadczenie sponsora.
"Nasze serca są złamane. Nie jest to sprawiedliwe. Żal nam, że odszedłeś tak wcześnie, zasługiwałeś na więcej" - napisano w oświadczeniu.
Fischer był znany z rywalizacji w dyscyplinach slopestyle i big air w latach 2015-2018. Jego śmierć to kolejna tragedia w świecie sportów zimowych. Niedawno, bo pod koniec 2024 roku pod lawiną zginęła jego rodaczka Sophie Hedinger, która miała 26 lat i brała udział w igrzyskach olimpijskich w Pekinie.
Szwajcar był nie tylko utalentowanym sportowcem, ale także inspiracją dla wielu młodych ludzi. Zwłaszcza że mimo walki z nowotworem praktycznie do samego końca nie zostawił swojego sportu, który kochał.
W obliczu tej tragedii społeczność snowboardowa wyraziła wsparcie dla rodziny i bliskich Fischera. Strata tak młodego sportowca jest ogromnym bólem dla całego środowiska.