Katastrofa w Niemczech. Rywale latali, Polacy skakali

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Aleksander Zniszczoł
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Aleksander Zniszczoł

Gdyby nie Jakub Wolny, emocje dla polskich kibiców w sobotnim konkursie PŚ w Titisee-Neustadt skończyłyby się po kwadransie. Nawet mistrz świata juniorów nie był jednak w stanie nawiązać walki z najlepszymi. Biało-Czerwoni byli tłem dla rywali.

Pod nieobecność najlepszych Polaków w Titisee-Neustadt Jakub Wolny, Andrzej StękałaAleksander Zniszczoł, Klemens Murańka i Maciej Kot mieli szansę pokazać Michalowi Doleżalowi, że pomylił się, nie powołując ich na igrzyska olimpijskie w Chinach.

Swoimi skokami potwierdzili jednak, że Czech nie miał wielkiego pola manewru - musiał postawić na doświadczony skład, bo reszta tkwi w potężnym kryzysie. W sobotę Stękała, Zniszczoł, Murańka i Kot lądowali bardzo blisko.

Po skokach na ich twarzach nie było nawet lekkiego uśmiechu. Doskonale zdawali sobie sprawę, że z takimi skokami nie mają najmniejszych szans na awans do finału. Skończyli konkurs w przedbiegach, w czwartej i piątej dziesiątce, jak wiele już razy w tym sezonie.

ZOBACZ WIDEO: Kolejny problem polskich skoków. Ekspert na razie przestrzega przed takim rozwiązaniem

Nadzieję na drugi skok mógł mieć tylko Jakub Wolny. Mistrz świata juniorów wylądował na 122,5 metra. Gdy odpiął narty nie mógł być jeszcze pewny awansu do finałowej serii. Ostatecznie awansował do niej, ale dopiero z 29. miejsca. W jednym skoku do najlepszych stracił ponad 30 punktów. To przepaść. O stratach pozostałych Biało-Czerwonych lepiej nie wspominać.

W finale Wolny wylądował nieznacznie dalej. Poprawił się o 3 metry, ale nie awansował. Zakończył zmagania na 29. miejscu. Gdy już spakował swój sprzęt... najlepsi dopiero przygotowywali się do drugiego skoku. W decydującym momencie emocje były ogromne, ale nie dla polskich kibiców.

Na półmetku prowadził Anze Lanisek. Słoweniec nie mógł być jednak pewny wygranej. Za nim był ścisk niczym w puszcze sardynki. Śmiało o zwycięstwie mogli myśleć też drugi Karl Geiger, trzeci Lovro Kos, czwarty Ryoyu Kobayashi czy nawet piąty Markus Eisenbichler.

Z tego grona prawdziwą skokową bombę odpalił Geiger. Wicelider Pucharu Świata, tylko z lekkim wiatrem w plecy, poleciał aż na 141. metr i nie dał przeciwnikom szans. Wygrał z duża przewagą. Drugiego ostatecznie Laniska wyprzedził o ponad 5 punktów. Na najniższym stopniu podium stanął Eisenbichler, a czwarty był Granerud, który drugim skokiem na 136,5 metra przesunął się aż o 7 miejsc.

W Titisee-Neustadt nie startuje pięciu polskich skoczków powołanych na igrzyska olimpijskie. Kamil Stoch wciąż przechodzi rehabilitację po kontuzji stopy. Dawid Kubacki i Piotr Żyła są na kwarantannie po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu na koronawirusa. Z kolei w Zakopanem, pod okiem Michala Doleżala, trenują Paweł Wąsek oraz Stefan Hula.

Niedzielny konkurs PŚ w Titisee-Neustadt wystartuje o 16:00. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.

Wyniki sobotniego konkursu PŚ w Titisee-Neustadt:

MiejsceZawodnikKrajOdległościNota
1. Karl Geiger Niemcy 132/141 288,3
2. Anze Lanisek Słowenia 134,5/134,5 283,1
3. Markus Eisenbichler Niemcy 132,5/132 273,9
4. Halvor Egner Granerud Norwegia 128/136,5 272,8
5. Ryoyu Kobayashi Japonia 133/131 269,9
6. Cene Prevc Słowenia 134/132 268,7
29. Jakub Wolny Polska 121/124 227,9
35. Andrzej Stękała Polska 118 101,4
38. Klemens Murańka Polska 118 109,4
40. Maciej Kot Polska 119 98,1
48. Aleksander Zniszczoł Polska 108,5 84.2
Źródło artykułu: