W sezonie 2006/2007 Martinowi Schmittowi daleko było do formy, jaką prezentował na przełomie wieków, gdy toczył pasjonujące boje chociażby z Adamem Małyszem. Skakał w kratkę, choć udało mu się zająć 6. miejsce w Zakopanem.
Do Titisee-Neustadt nie jechał w roli faworyta, ale niemieccy kibice pokładali nadzieje w jego występie. Tym bardziej, że miał to być jeden z ostatnich sprawdzianów przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w Sapporo.
Dramatyczne chwile
Zamiast wyczekiwanego sukcesu, skończyło się jednak fatalnie. Martin Schmitt wyszedł dobrze z progu i do samego końca walczył o jak najlepszą odległość. Zaraz po lądowaniu podbiło jednak mu nartę. Wszystko działo się tak szybko, że reprezentant Niemiec nie miał szans na to, aby uratować się przed upadkiem.
W efekcie z dużym impetem uderzył o zeskok. - Ała. Za daleko chciał. Wydaje mi się, że uderzył twarzą - mówił komentujący te zawody w Telewizji Polskiej Włodzimierz Szaranowicz.
Cisza na skoczni
Cała Hochfirstschanze momentalnie zamarła. Zmierzono mu odległość 128,5 metra, ale nie miało to większego znaczenia. Przy zawodniku natychmiast pojawiły się służby medyczne. Skoczek był przytomny, ale na jego twarzy pojawiła się krew. Schmitt opuścił zeskok o własnych siłach, ale trafił do szpitala.
Zobacz upadek Martina Schmitta (od: 2:37 min.):
Znalazł się tam także Michael Uhrmann, który upadł w drugiej serii. Jego urazy okazały się jednak niegroźne - był lekko poobijany. Schmitt natomiast, jak informował portal skijumping.pl, musiał mieć założone szwy.
Ostatecznie musiał opuścić drugi konkurs w Titisee-Neustadt, a także kolejne zawody w Willingen. Na mistrzostwach świata wystąpił, ale zajął dopiero 30. miejsce na dużej i 16. na normalnej skoczni, a niemiecki zespół był zaledwie 8. w drużynówce.
Triumf Polaka
Po przerwie spowodowanej upadkiem Schmitta, konkurs na Hochfirstschanze został wznowiony. Rywalizacja toczyła się pod dyktando Adama Małysza.
"Orzeł z Wisły" prowadził po pierwszej serii, w której uzyskał 138,5 metra. Fenomenalnym skokiem popisał się w serii finałowej. Poszybował na odległość 145 metrów, czym wyrównał rekord należący do Svena Hannawalda.
Drugiego Andreasa Koflera pokonał o 8,5 punktu. Nieźle spisał się także niespełna 20-letni wtedy Kamil Stoch, który był 17. Do "30" nie zdołali natomiast wejść Piotr Żyła i Stefan Hula.
W tym roku konkursy indywidualne w Titisee-Neustadt zaplanowane zostały na sobotę (godz. 16:15) i niedzielę (godz. 16:00). Transmisję z zawodów pokażą stacje TVN i Eurosport 1, a także platformy WP Pilot, Player i Eurosport Player. Tekstową relację live ze wszystkich serii przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- Powodów do optymizmu żadnych. Przygnębiający obraz polskich skoków w Niemczech
- Potężne problemy przed igrzyskami. PZN wyda gigantyczne pieniądze
ZOBACZ WIDEO: Kłopot okaże się atutem?! Słowa ws. Kamila Stocha napawają dużym optymizmem