Rekordowy Kobayashi nie zgarnął "Wielkiego Szlema". Niesamowita walka o podium

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi

Ryoyu Kobayashi po raz drugi w karierze zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni! Japończyk uzyskał rekordową notę łączną, ale nie zdołał zgarnąć tzw. Wielkiego Szlema. W Bischofshofen górą był Daniel Huber. Na 13. miejscu znalazł się Piotr Żyła.

Już dawno finał Turnieju Czterech Skoczni nie był aż tak wyzuty z emocji, jeżeli chodzi o rywalizację Polaków. Ci przebyli długą i wyboistą drogę. Żaden z nich nie oddał kompletu ośmiu skoków, a w międzyczasie Kamil Stoch podjął wraz ze sztabem decyzję o powrocie do domu.

Podopieczni Michala Doleżala byli jedynie tłem. Tymczasem o przejście do historii walczył Ryoyu Kobayashi. Japończyk przystępował do tego konkursu jako zwycięzca trzech poprzednich zawodów. Mógł zatem sięgnąć po tzw. Wielkiego Szlema po raz drugi w karierze. Wcześniej nie dokonał tego nikt inny.

Trudno jednak mówić o tym, że był to Turniej Czterech Skoczni, rywalizacja bowiem de facto toczyła się na trzech obiektach. Podobnie jak w 2008 roku nie udało się przeprowadzić konkursu w Innsbrucku. Zmagania w trybie awaryjnym przeniesiono do Bischofshofen.

W pierwszej serii ostatniego etapu TCS nie obyło się bez kontrowersji. Przed skokami pary Żyła-Kubacki jury obniżyło rozbieg o dwie belki, co zdecydowanie obniżyło poziom emocji. Przekonał się o tym Kobayashi, który uzyskał 133,5 metra i na półmetku zajmował piąte miejsce ze stratą 6,8 punktu do prowadzącego Karla Geigera.

ZOBACZ WIDEO: Co się dzieje z Kamilem Stochem? "Ma odczucia, że wszystko robi dobrze"

Japończyk praktycznie zapewnił sobie jednak turniejowe zwycięstwo. Jego przewaga przed ostatnim skokiem wynosiła już 33,9 pkt. Swoją próbę kompletnie zepsuł bowiem Marius Lindvik. Norweg uzyskał w pierwszej serii zaledwie 126 metrów i był dopiero 23. Kobayashiemu pozostała zatem walka o czwarte zwycięstwo.

Polaków w konkursie było trzech (Jakub Wolny i Paweł Wąsek zajęli w kwalifikacjach miejsca 51. i 52.). W swojej parze gładko przegrał Andrzej Stękała, który był wyraźnie niezadowolony, czego wyraz dał w rozmowie z Eurosportem. Rywalizujący pomiędzy sobą Piotr Żyła i Dawid Kubacki zdołali we dwójkę trafić do "30" (Kubacki jako "lucky looser").

W drugiej serii fenomenalnym skokiem popisał się Marius Lindvik - uzyskał 139 metrów i rozpoczął swój marsz w górę klasyfikacji. Jednocześnie pozostał w walce o turniejowe podium. Dawid Kubacki z kolei, w przypadku którego wydawało się, że wraca do formy, skoczył raptem 123 metry, w dodatku w kiepskim stylu i wypadł do trzeciej dziesiątki.

W znacznie lepszym nastroju mógł być Piotr Żyła. W swoim drugim skoku osiągnął 134 metry i w niezwykle ekspresyjny sposób okazał zadowolenie z tej próby. Można mieć nadzieję, że w przypadku mistrza świata z Oberstdorfu wreszcie drgnęło i że to dobry prognostyk w kontekście nadchodzących imprez.

Piotr Żyła zajął 13. miejsce w Bischofshofen
Piotr Żyła zajął 13. miejsce w Bischofshofen

Później rozpoczęło się oczekiwanie na próbę Ryoyu Kobayashiego. Zanim jednak Japończyk zasiadł na belkę, upadek przy lądowaniu zanotował Manuel Fettner. Austriakowi na szczęście nic się nie stało. Kobayashi natomiast uzyskał 133,5 metra - zdecydowanie zbyt mało, aby mieć nadzieję na drugiego "Wielkiego Szlema".

Kilkadziesiąt sekund później sprawę załatwił Halvor Egner Granerud. Norweg pokonał Japończyka o 2,5 metra i 4,6 pkt. Na poprawę humoru Kobayashiemu pozostał drugi w karierze triumf w Turnieju Czterech Skoczni i nowy rekord jeżeli chodzi o łączną notę (1162,3 pkt). Wciąż trwała zacięta walka o podium w klasyfikacji generalnej.

Po dwóch trzecich i jednym drugim miejscu premierowego zwycięstwa w karierze doczekał się Daniel Huber. Austriak oddał na Paul-Ausserleitner-Schanze (HS140) dwa dalekie, równe skoki. Kobayashi był piąty, ale pewnie zwyciężył w 70. Turnieju Czterech Skoczni, a podium tej rywalizacji uzupełnili Norwegowie Marius Lindvik i Halvor Egner Granerud.

Na 13. miejscu zmagania ukończył Piotr Żyła, który w klasyfikacji TCS zajął 15. pozycję. Dawid Kubacki w czwartek był 27., a w turnieju 22. Biało-Czerwoni kolejną okazję na pucharowe punkty będą mieli już w najbliższy weekend - w dniach 8-9 stycznia odbędą się bowiem dwa kolejne konkursy w Bischofshofen.

Wyniki konkursu w Bischofshofen:

MiejsceZawodnikKrajOdległośćNota
1. Daniel Huber Austria 136,5/137 286,8
2. Halvor Egner Granerud Norwegia 136,5/136 282,4
3. Karl Geiger Niemcy 140,5/132 281,9
4. Yukiya Sato Japonia 139/134,5 281,1
5. Ryoyu Kobayashi Japonia 133,5/133,5 277,8
6. Robert Johansson Norwegia 133/135 277,7
7. Jan Hoerl Austria 130/136 275,3
8. Markus Eisenbichler Niemcy 133/134 275,2
9. Lovro Kos Słowenia 132/144 273,6
10. Marius Lindvik Norwegia 126/139 271,5
13. Piotr Żyła Polska 128/134 260,9
27. Dawid Kubacki Polska 128/123 235
39. Andrzej Stękała Polska 123 112,6

Czytaj także:
Te słowa chwytają za serce. Dawid Kubacki nie ma wątpliwości w sprawie Kamila Stocha
Znów niebezpieczna sytuacja w skokach. "Muszą rozwiązać ten problem"

Komentarze (14)
avatar
Reader
7.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tytuł piękny. Godny sportowych faktów. Dodatkowo "lucky looser"... Looser? 
avatar
Gekon
6.01.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"Błysk Piotra Żyły". 13 miejsce to błysk? Nosz k#rwa. Co za cep wymyśla takie tytuły? 
avatar
collins01
6.01.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Te wszystkie "błyski"i"odnalezienia sie",przypominają mi dawne czasy gdy Piotr Fijas lub St.Bobak,zajmowali"DOSKONALE"16 lub 20 miejsca:))) Czytaj całość
avatar
Judenrat45
6.01.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
To może Peter Źilar swoimi błyskami zapisał historię? Ryoju jest wśród tych, którzy raz wygrali wszystkie konkursy, i tych co TCS wygrali dwukrotnie. To nie jest historia. Wiele wskazuje na to, Czytaj całość
siber
6.01.2022
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
''' Mógł zatem sięgnąć po tzw. Wielkiego Szlema po raz drugi w karierze. Wcześniej nie dokonał tego nikt inny."" Czytaj całość