W tym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich Biało-Czerwoni zawodzą. Konkursy często kończą się tak, że większość naszych zawodników nie kwalifikuje się do finałowej trzydziestki. Jedynie Kamil Stoch prezentuje w miarę stabilną formę (w jednym z konkursów w Klingenthal zajął 3. miejsce), ale stać go na o wiele więcej.
Z każdym kolejnym słabym weekend rośnie presja ze strony kibiców. Obecnie pod ostrzałem są nie tylko zawodnicy, ale także trener Michal Doleżal. Nie brakuje również "hejtu" w portalach społecznościowych.
Okazuje się, że Kamil Stoch zajrzał na Twittera. Tam konto założyła jego żona. Skoczek początkowo się śmiał, ale potem zrobiło mu się przykro.
"Żona założyła Twittera i nawet się pośmiałem z rad "trenerów" i złotych myśli "doradców", ale nie wszystkim jest do śmiechu, bo w żadnym sporcie nie kopie się leżącego. Idą święta - czas wiary, czas cudów i czas radości. Powiedz coś miłego, uśmiechnij się, pomyśl o innych serdecznie" - komentuje Stoch na Facebooku.
ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"
Lider naszej kadry następnie zaapelował do wszystkich o spokój, aby wszyscy skoczkowie skupili się na pracy, która pomoże im wyjść z dołka.
"Naszej #skijumpingfamily życzę biało-czerwonego serca i ogromu radości, teraz jesteście nam potrzebni najbardziej. Teraz potrzeba spokoju i odrobiny szczęścia, bo latem wykonaliśmy każdy zaplanowany trening i każde polecenie. Ręczę za to swoim nazwiskiem" - dodał.
Dziennikarz TVP w szoku po tym, co zrobił Doleżal. "Surrealistyczna scena" >>
Skromne zarobki polskich skoczków. Jeden poniżej 1000 zł >>