Minął ponad miesiąc od fatalnego upadku Daniela Andre Tandego, do którego doszło na skoczni w Planicy. Norweg doznał złamania obojczyka, miał przebite płuco i wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
Następnie, już w Norwegii, przeszedł operację kontuzjowanego obojczyka. W połowie kwietnia został wypisany ze szpitala i mógł wrócić do domu. Obecnie walczy o powrót do pełnej sprawności.
- Szybko się męczy. Najważniejsze, żeby był w pełni zdrowy. Wtedy się nim zajmiemy - powiedział trener reprezentacji Norwegii, Alexander Stoeckl, w rozmowie z "Dagbladet".
- Nie odczuwa bólu, ale niewiele trenuje. Prowadzi ćwiczenia techniczne i siłowe, aby zobaczyć, jak zareaguje na nie jego ciało. Stara się zachować spokój - dodał.
Dyrektor sportowy kadry, Clas Brede Brathen, dodał z kolei, że Daniel Andre Tande jest mocno zdeterminowany, aby wrócić na skocznię. Zawodnik znajduje się w stałym kontakcie ze sztabem szkoleniowym i lekarzami.
Przypomnijmy, że do momentu wypadku, sezon 20/21 był dla norweskiego skoczka bardzo udany. 27-latek zajął 14. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dwukrotnie stawał na podium w konkursach.
Czytaj także:
- Justyna Kowalczyk chwali się wyczynem męża. "Trochę szybciej pobiegał po Tatrach"
- Niedawno był jednym z liderów kadry skoczków. Kariera Polaka wisi na włosku
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: amatorzy mieli skakać do wody. Brutalne zderzenie z rzeczywistością!