Dla młodego człowieka to zawsze jest bolesny cios. W Nowy Rok Jan Habdas poinformował, że w wieku 61 lat zmarła jego mama (więcej tutaj). Polski skoczek narciarski bardzo przeżył utratę ukochanej osoby.
Śmierć mamy ciągle ma wpływ na życie osobiste i zawodowe Habdasa. Dwukrotny medalista mistrzostw świata juniorów znalazł się na zakręcie. Jego forma pozostawia wiele do życzenia. Pojawiły się nawet wątpliwości, czy jest sens kontynuowania kariery (więcej tutaj).
Habdas zdecydował się jednak zrobić wszystko, aby znów dobrze skakać. W rozmowie z portalem sport.pl powrócił do smutnych wydarzeń z początku 2025 roku. 21-latek opowiedział o chorobie mamy.
- Informację o chorobie mamy dostaliśmy w marcu ubiegłego roku. Dziś każdy mi powtarza, że wszystkich czeka taka trudna chwila, takie pożegnanie. I ja też to sobie powtarzam. Ale chyba i tak nikt nie jest na coś takiego gotowy. Staram się myśleć, że trzeba się do nowej rzeczywistości przyzwyczaić i przeć do przodu. Ciągle jest dla kogo - stwierdził.
Osobista tragedia, jaką była śmierć mamy, mocno wpłynęła na Habdasa. - Nie ukrywam, że szukam sposobu, jak sobie z tym radzić - wyznał skoczek. Wsparcie rodziny, zwłaszcza rodzeństwa, jest dla niego nieocenione w tych trudnych chwilach.
Habdas, mimo przeciwności, stara się patrzeć w przyszłość z optymizmem. - Trzeba żyć marzeniami, bo jak je odrzucimy, to co nam zostanie? - pytał retorycznie. Podkreślił, że nie zamierza się poddawać i będzie walczyć o swoje miejsce w świecie skoków narciarskich.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień