W czwartek Daniel Andre Tande po raz pierwszy uaktywnił się w mediach społecznościowych po fatalnym wypadku, jaki zdarzył się przed tygodniem na mamuciej skoczni w Planicy. "Czuję się o wiele lepiej. Dziękuję za miłość i wsparcie, które otrzymuję" - napisał, dołączając zdjęcie sprezentowanych mu skarpetek z czterolistną koniczyną.
W piątek natomiast Tande opuścił szpital w Lublanie i został przetransportowany do placówki w Norwegii.
- Proces był bardzo profesjonalny, a nasz lekarz był przy nim przez cały czas. Jest w dobrych rękach - powiedział Clas-Brede Brathen, dyrektor kadry Norwegii, cytowany przez portal nettavisen.no.
Przypomnijmy, że do wypadku na skoczni mamuciej w Planicy doszło 25 marca. Skoczek tuż po wyjściu z progu poleciał do przodu, huknął o zeskok i bezwładnie się z niego osunął. Trafił do szpitala w poważnym stanie. Miał przebite płuco, złamany obojczyk. Lekarze przez kilka dni utrzymywali go w stanie śpiączki farmakologicznej.
Czytaj także:
- Skoki narciarskie. Harrachov stracił mistrzostwa świata w lotach. Jest nowy gospodarz
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak to możliwe?! Nie uwierzysz, co w pokojowym hotelu zrobiła Anita Włodarczyk