Anders Jacobsen zabrał głos w sprawie skandalu, który wybuchł podczas mistrzostw świata w Trondheim. Na jaw wyszły wówczas manipulacje Norwegów przy kombinezonach zawodników. Z tego względu Johann Andre Forfang i Marius Lindvik zostali zdyskwalifikowani w sobotnim konkursie na dużej skoczni. Drugi z zawodników stracił tym samym srebrny medal.
Były rywal Adama Małysza w rozmowie z nrk.no stanął w obronie swojej drużyny. Stwierdził wprost, że, przestrzegając zasad, zawodnicy nie byliby w stanie osiągnąć obecnie wielkich rzeczy w skokach narciarskich. Pokusił się też o kontrowersyjne stwierdzenie, że jest to wina przepisów.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
- Myślę, że czy nie naciągniesz gumki, czy osiągniesz granicę wytrzymałości i prawdopodobnie ją przekroczysz, to tak czy inaczej, trudno będzie o wygraną w skokach. Gdybyś przejrzał kombinezony wszystkich drużyn, mógłbyś zdyskwalifikować całą stawkę. A to mówi więcej o przepisach, niż o czymkolwiek innym - skwitował Jacobsen.
- Zasady są takie, jakie są. Musisz sobie z nimi radzić. Każdy zespół ma swoje sekrety, ale my ich nie znamy. Tutaj padło na Norwegię - dodał były skoczek. Triumfator Turnieju Czterech Skoczni z sezonu 2006/07 podkreślił, że ze zbioru panujących obecnie zasad dotyczących wyposażenia skoczków można by zrobić encyklopedię i każdy może je interpretować na swój sposób.
Skandal w norweskim związku skoków narciarskich wywołał wiele emocji, a głosy takie jak Jacobsen pokazują, że problem może być bardziej złożony, niż się wydaje. Na ten moment nie wiadomo, jakie konsekwencje wobec Norwegów wyciągnie FIS. Pewnym jest natomiast, że w rozpoczynającym się w czwartek Raw Air w gnieździe trenerskim zabraknie Magnusa Breviga, który został zawieszony.
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)