Mistrzostwa świata w Trondheim na długo zapadną w pamięć kibicom skoków narciarskich. Wszystko przez oszustwo reprezentacji Norwegii z kombinezonami. Nagrania ujawniające manipulacje opublikował w mediach społecznościowych dziennikarz Jakub Balcerski (więcej TUTAJ).
Film wstrząsnął środowiskiem sportów zimowych. Zawodnicy zamieszani w aferę - w tym Marius Lindvik i Johann Andre Forfang - zostali zdyskwalifikowani po konkursie na dużej skoczni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar szybko przypomniał o sobie kibicom w Brazylii
Nic dziwnego, że na Norwegów spadła fala krytyki. Oburzenia nie ukrywał także Andreas Wellinger, który na skoczni normalnej przegrał jedynie z Lindvikiem.
- Dlaczego mieliby podejmować takie ryzyko dopiero w czwartym i ostatnim konkursie? Przecież wcześniej też szło im dobrze. Zawodnicy nic nie wiedzieli? Jak zakładam kombinezon, to od razu czuję wszelkie modyfikacje - powiedział 29-latek, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Niemiec przyznał też, że ewentualne złoto, które trafiłoby do niego po dyskwalifikacji Norwega, nie dałoby mu pełnej satysfakcji. - Bez ceremonii, bez hymnu, bez tych wszystkich emocji towarzyszących zwycięstwu na skoczni... to nie byłoby to samo - wspomniał mistrz olimpijski z 2018 roku i dodał, że nie wierzy w taki scenariusz.
W czwartek w Norwegii rozpocznie się cykl Raw Air. Andreas Wellinger podkreślił, że nie ma ochoty rywalizować z reprezentantami gospodarzy. - Przecież swoimi manipulacjami zakpili ze wszystkich w naszym środowisku - ocenił.
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)