Po skandalu związanym z nielegalnym manipulowaniem kombinezonami podczas mistrzostw świata w Trondheim zostały wyciągnięte pierwsze konsekwencje. Zawieszony został szkoleniowiec norweskiej kadry Magnus Brevig, który został uwieczniony na wideo z przeszywania strojów. To samo spotkało szefa technicznego Adriana Liveltena.
Na najbliższych zawodach PŚ w skokach narciarskich, które - w ramach Raw Air - odbędą się w Oslo oraz Vikersund, reprezentację będzie prowadził dotychczasowy szkoleniowiec kadry B Bine Norcic. Słoweniec ponownie podkreślił, że o tej decyzji dowiedział się z mediów (o czym już wspominaliśmy - TUTAJ>>).
- Zobaczymy, kto pomacha flagą. Zadzwoniły do mnie norweskie media i powiedziały, że jestem głównym trenerem. Powiedziałem im, że nie jestem pierwszym szkoleniowcem, jestem trenerem drużyny rezerwowej - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Opowiedział także o tym, jak dowiedział o całej aferze z kombinezonami. Słoweniec był zszokowany nagraniem, które pojawiło się w mediach społecznościowych. Opublikował je polski dziennikarz Jakub Balcerski.
- Moja rodzina zadzwoniła do mnie i natychmiast dostałem gorączki. Miałem załamanie nerwowe. To był czysty szok. Słoweński dziennikarz wysłał mi filmik. Po drugiej serii zobaczyłem klip i zastanawiałem się, co to do cholery było - przyznał.
Zaznaczył, że nie będzie miał żadnej tolerancji dla manipulacjami ze strojami. Zapowiedział nawet... składanie protestów na własnych skoczków.
- Tutaj nie będzie przebaczenia. Jeżeli ktoś skoczy za daleko, złożę protest, domagając się dokładnej inspekcji mojego skoczka. Dla dobra skoków, sprawa ta musi zostać wyjaśniona. Na przykład, jeśli norweski skoczek skakał dobrze na treningu, to może też dobrze wypaść w zawodach. Dlaczego było to konieczne? Czy wygram 40 punktami? Czy drugie lub trzecie miejsce nie wystarczy? - upierał się Bine Norcić.
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)