Co za gest. Piękna solidarność skoczków z Danielem Andre Tandem

PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Daniel Andre Tande
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Daniel Andre Tande

Gdy lekarze wybudzali Daniela Andre Tande ze śpiączki, jego koledzy i rywale przygotowywali się do drużynówki w Planicy. Na skoczni nie zapomnieli o Norwegu. To, co zrobiły cztery drużyny, zasługuje na uznanie.

Koszmar wydarzył się w czwartek na treningu. To miała być tylko rozgrzewka przed walką na poważnie. Daniel Andre Tande rozpędził się ponad 100 km/h. Wyszedł z progu i nagle stracił kontrolę nad nartami. Z ogromną siłą runął na zeskok.

Rozpoczęła się walka o jego życie, był reanimowany. Po ustabilizowaniu jego parametrów życiowych helikopterem został przetransportowany do szpitala w Lublanie. Pierwsze badania były optymistyczne, ale lekarze wprowadzili Tande w stan śpiączki farmakologicznej.

W sobotni poranek, jak przekazał dyrektor norweskiej kadry skoczków dla TVP Sport, rozpoczął się proces wybudzania byłego mistrza świata w lotach. W tym samym czasie skoczkowie byli już na Letalnicy i rywalizowali w ostatecznie przerwanym i odwołanym przez wiatr konkursie drużynowym.

Zanim jednak przystąpili do rywalizacji zawodnicy zrobili piękny gest dla Tandego. Skoczkowie czterech reprezentacji: Norwegowie, Niemcy, Japończycy i Austriacy unieśli do góry mały, wskazujący palec i kciuk. Zobaczcie:

Taki gest po dalekich skokach zawsze wykonywał na zeskoku skoczni Daniel Andre Tande. W sobotę skoczkowie, naśladując Norwega, chcieli w ten sposób wyrazić wsparcie dla jego osoby.

Co ciekawe, na podobne zachowanie niektórzy skoczkowie zdecydowali się także podczas piątkowego, jednoseryjnego konkursu indywidualnego w Planicy. Gest wykonali m. in. Halvor Egner Granerud, Robert Johansson oraz Ryoyu Kobayashi.

Czytaj także:
FIS podjął decyzję ws. niedzielnych konkursów w Planicy
Jan Mazoch o wypadku Daniela Andre Tandego. "Niezwykle istotna jest psychika"

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"

Źródło artykułu: