Przez upadek Adam Niżnik nie mógł uczestniczyć w Pucharze Kontynentalnym w Zakopanem. Incydent z jego udziałem wyglądał bardzo groźnie. Nie obyło się bez pomocy medycznej.
- Wyglądało to bardzo poważnie, upadek podobny do Kingi Rajdy podczas mistrzostw Polski w Wiśle. Adama zabrała karetka, ponieważ nie był w stanie ustać na nogach. Był bardzo poobijany - przekazał Krzysztof Biegun, jeden z trenerów kadry młodzieżowej mężczyzn, cytowany przez skijumping.pl.
Podczas zmagań w Zakopanem miejsce Niżnika zajął Mateusz Gruszka. Ten pierwszy w rozmowie ze wspominanym portalem nie ukrywał, że do upadku doszło z jego winy.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"
- Ucierpiała prawa ręka i noga. Na początku, kiedy transportowano mnie karetką, mówiono o możliwości złamania ręki z przemieszczeniem. Prześwietlenie to wykluczyło, skończyło się na krwiaku - uspokoił młody skoczek.
Konieczność rehabilitacji po upadku oznacza koniec sezonu zimowego dla Niżnika. Wiosną zacznie przygotowywać się do ostatnich juniorskich mistrzostw świata w karierze.
Czytaj także:
> Turniej Planica 7 bez zmian. Duże pieniądze do zgarnięcia
> Jedyne takie zawody w Pucharze Świata. Po raz pierwszy od ponad roku kibice na trybunach