Pobyt na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie dla wszystkich uczestników, a jest ich 4,5 tysiąca, wiąże się z dwoma rzeczami. Po pierwsze - z koniecznością przestrzegania surowego regulaminu, którego najważniejszym elementem są testy na koronawirusa wykonywane co dwa dni. Każda osoba pracująca przy MŚ, czy to sportowiec, czy sztabowiec, czy dziennikarz, na starcie poddała się testowi PCR, który będzie powtarzany co sześć dni. W międzyczasie, co drugi dzień, trzeba przejść test antygenowy.
Bez aktualnego negatywnego wyniku nikt nie ma wstępu na obiekty mistrzostw. Same badania nie należą do przyjemnych, niektórzy w trakcie pobierania wymazu reagują nerwowo. A polska kadra skoczków jest już nimi po prostu zmęczona.
- Pierwszy test w Oberstdorfie, ten PCR, był z gardła. Kolejny, który przeszliśmy w czwartek, już z nosa. I to było bardzo nieprzyjemne. Każdy z nas czuł się tak, jakby wkładano mu ten patyczek aż do gardła lub chciano wydłubać oko - relacjonuje Małysz, dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków narciarskich i kombinacji. - Ale co my możemy zrobić. Musimy się poddawać tym testom, bo inaczej nie wpuszczono by nas na stadion.
ZOBACZ WIDEO: Oberstdorf 2021. Zwykła maseczka na MŚ nie wystarczy. "To jest wymóg konieczny"
Czterokrotny medalista igrzysk olimpijskich przyznaje, że regularne testy są dla naszej kadry pewną rutyną, choć z drugiej strony czymś, do czego nie sposób całkowicie przywyknąć. A już częstotliwość testowania w czasie MŚ w Oberstdorfie określa jako przesadną ostrożność.
- Twierdzę, że to, co tutaj zrobiono, było całkowicie niepotrzebne. Spokojnie można było robić testy co cztery, pięć dni, a nie co dwa. Na początku się wkurzyliśmy, że to jednak będzie tak często. Ale później rozłożyliśmy ręce i powiedzieliśmy sobie, że nic nie możemy z tym zrobić - zdradza Małysz.
Druga rzecz, z którą musi się liczyć każdy uczestnik MŚ, to pokrycie niemałych kosztów testów na COVID-19. Jedna osoba, obecna na mistrzostwach od pierwszego do ostatniego dnia, musi za nie zapłacić w sumie 450 euro (90 euro za każdy test PCR i 45 za antygenowy).
Według słów Małysza, testy samej kadry skoczków będą kosztować PZN około pięciu, sześciu tysięcy euro. A cały sezon testowania aż 700-800 tysięcy złotych. - Straszne pieniądze, które trzeba skądś wygospodarować, bo to dodatkowe koszty, o których przed sezonem nikt nie myślał - podkreśla.
Czytaj także:
Oberstdorf 2021. Halvor Egner Granerud: Lewandowski to jeden z najlepszych wzorów do naśladowania w świecie sportu
Niemcy celowo blokowali Adama Małysza? Apoloniusz Tajner wspomina słynną walkę z Martinem Schmittem