Wszyscy łapali się za głowy. Jak Kubacki i Stoch to zrobili? Najbardziej szalony konkurs MŚ w historii

Getty Images / Lars Baron / Dawid Kubacki noszony na barkach przez Kamila Stocha i Stefana Hulę
Getty Images / Lars Baron / Dawid Kubacki noszony na barkach przez Kamila Stocha i Stefana Hulę

Po pierwszej serii rozpacz, po drugiej euforia. Karty rozdawała zamieć śnieżna, jury żonglowało belkami, a bohaterami zostali Polacy. Dwa lata temu, na skoczni K-95, odbył się najbardziej szalony konkurs MŚ. Złoto zdobył Kubacki, a srebro Stoch.

W sobotnie popołudnie w Oberstdorfie Dawid Kubacki będzie bronił tytułu mistrza świata, a Kamil Stoch wicemistrzostwa. Obaj znów są w gronie faworytów, mają realne szanse na podium. Okoliczności, w jakich zdobyli poprzednie medale, są jednak nie do powtórzenia. Przeżyjmy zatem raz jeszcze to, co przed dwoma laty działo się w Seefeld.

To był ostatni sezon pracy Stefana Horngachera z polską kadrą. Mistrzostwa dla Biało-Czerwonych nie zaczęły się dobrze. Na dużej skoczni w Innsbrucku nie zdobyli medalu zarówno w rywalizacji indywidualnej, jak i drużynowej. W Polsce panowało rozczarowanie. Ostatnią szansą na uratowanie mistrzostw były medale na skoczni K-95.

W treningach Biało-Czerwoni skakali rewelacyjnie. Eksperci nie mieli wątpliwości - Dawid Kubacki i Kamil Stoch byli faworytami do medali. Nikt nie zakładał jednak, że konkurs odbędzie się w tak zmiennych warunkach atmosferycznych. To, co działo się w sobotnie popołudnie w Seefeld, na zawsze zapisało się w historii skoków.

ZOBACZ WIDEO: Oberstdorf 2021. Zwykła maseczka na MŚ nie wystarczy. "To jest wymóg konieczny"

Jury rozpoczęło konkurs asekuracyjnie, z 9. belki startowej. Z każdą minutą warunki na skoczni zaczęły się jednak pogarszać. Deszcz zamienił się w mokry, ciężki śnieg, który spowalniał skoczków na najeździe. Prędkości zaczęły im spadać dramatycznie, a jury żonglowało belkami jakby był to trening, a nie konkurs o mistrzostwo świata.

Do śnieżycy dołączył też coraz mocniejszy wiatr w plecy. Pod koniec pierwszej serii, gdy skakali faworyci, warunki były ekstremalne: wiało i sypało. Kamil Stoch skakał z najmocniejszym wiatrem w plecy z całej stawki. Doleciał do 91,5 metra i zajmował na półmetku dopiero 18. miejsce. Co miał jednak powiedzieć Dawid Kubacki? W nieco lepszych warunkach niż Stoch uzyskał 93 metry. Był dopiero 27... "Dwaj faworyci do medalu przegrali z kretesem" - pisały media po pierwszej serii.

Scenariusza, jaki wydarzył się kilkanaście minut później, nie przewidział nikt. Natura postanowiła wyrównać rachunki. Ci, którzy mieli pecha w pierwszej serii, otrzymali prezent od aury w finałowej kolejce. Na jej początku śnieg padał tylko lekko. Kubacki i Stoch znakomicie to wykorzystali. Skoczyli odpowiednio 104,5 oraz 101,5 metra. Kubacki prowadził, a Stoch był drugi. Później rozpętało się pogodowe piekło.

Z minuty na minutę sypało coraz bardziej. Gęste płatki śniegu zasypywały tory. Jury, nawet podwyższając rozbieg, nie było w stanie pomóc skoczkom. Kolejni zawodnicy przegrywali z aurą z kretesem. Lądowali blisko, spadali w klasyfikacji za Polaków, a w sercach kibiców nad Wisłą rosła nadzieja, że ten konkurs skończy się pięknie.

Kubackiego i Stocha nie wyprzedził Kraft, nie wyprzedził złoty medalista z dużej skoczni Eisenbichler. Zostało na górze już tylko trzech skoczków. Medale były na wyciągnięcie ręki, a aura nie dawała za wygraną. Trzeci na półmetku Ziga Jelar, drugi Karl Geiger i lider Ryoyu Kobayashi musieli skoczyć w ekstremalnych warunkach. Nie dali rady. Jeden po drugim lądowali na buli. Słoweniec spadł do trzeciej, a Geiger z Kobayashim do drugiej dziesiątki.

Stało się to, co przed finałową serią było nierealne. Dawid Kubacki został mistrzem, a Kamil Stoch wicemistrzem świata na skoczni K-95. Komentatorzy oszaleli ze szczęścia. Polscy skoczkowie, zaraz po drugiej próbie Kobayashiego, wybiegli na zeskok i rozpoczęli fetę. Na rękach noszony był Kubacki. Sprawdziły się przewidywania ekspertów, ale nikt nie przypuszczał, że dojdzie do tego w najbardziej zwariowanym konkursie w historii mistrzostw świata.

Od wydarzeń z austriackiego Seefeld minęły dwa lata. Teraz skoczkowie są w Oberstdorfie, gdzie o śnieżycy można zapomnieć. Podczas sobotniego konkursu ma być kilka stopni powyżej zera. Wiatr nie powinien przekroczyć 1 m/s. To będzie znacznie bardziej sprawiedliwy pod względem warunków konkurs niż dwa lata temu. Sportowo nie zmienia się jednak nic - Kubacki i Stoch nadal są w ścisłej światowej czołówce i stać ich na medale.

Początek indywidualnego konkurs MŚ w Oberstdorfie na skoczni K-95 o 16:30. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.

Czytaj także:
To będzie duży atut Kamila Stocha. Robi ten element perfekcyjnie
Stoch i Kubacki fajerwerki zostawili na później. Granerud postraszył wszystkich

Komentarze (0)