[tag=71508]
Marita Kramer[/tag] w pierwszej serii konkursu mistrzostw świata w Oberstdorfie na skoczni normalnej uzyskała aż 109 metrów (nowy kobiecy rekord obiektu) i była na najlepszej drodze do złotego medalu. W finale jednak uzyskała 98 metrów, a na dodatek miała problemy przy lądowaniu, co przełożyło się na niskie noty. Ostatecznie nie tylko nie sięgnęła po złoto, ale i zakończyła zmagania bez jakiegokolwiek medalu.
Kontrowersje wzbudził jednak fakt, że jury przed drugim skokiem Kramer obniżyło belkę - z 24. do 23., choć skoki poprzedzających zawodniczek nie były zbliżone choćby do rozmiaru skoczni. Właśnie z tego powodu Austriacy po zakończeniu konkursu złożyli protest.
- Chodzi o to, że żadna z zawodniczek nie osiągnęła 95 proc. rozmiaru skoczni, a rozbieg i tak został skrócony - powiedział Mario Stecher, dyrektor sportowy austriackiego związku narciarskiego, cytowany przez portal skispringen.com. Wyjaśnił także, że jury powinno się spotkać w przypadku, gdy któraś z zawodniczek osiągnie 95 proc. rozmiaru skoczni, a to nie miało miejsca w drugiej serii. - Oznacza to, że konsultacja jury była zbędna, a skrócenie rozbiegu niepotrzebne - skwitował.
Stecher nie liczy na to, że protest w jakikolwiek sposób wpłynie na wyniki. Ma jednak nadzieję, że dzięki niemu wyciągnięte zostaną konsekwencje wobec osób, które w czwartek podjęły kontrowersyjną decyzję.
Z decyzją jury nie zgadza się także trener kobiecej reprezentacji Austrii w skokach, Harald Rodlauer. - To trudny do zrozumienia i w żaden sposób nieuzasadniony ruch. Nie o wszystkim w tym konkursie decydowały względy sportowe - przyznał.
Mistrzynią świata na skoczni normalnej została Ema Klinec, srebro wywalczyła Maren Lundby, a brąz Sara Takanashi (WIĘCEJ).
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach