Pjongczang, igrzyska olimpijskie, 2018 rok. Polscy skoczkowie polecieli do Korei Południowej w świetnej formie. Zaczęło się jednak od niedosytu na skoczni normalnej. Po 1. serii było fantastycznie, ale ostatecznie - przez zmienne warunki - skończyło się 4. miejscem Kamila Stocha i 5. pozycją Stefana Huli.
Biało-Czerwoni, zwłaszcza Stoch, mieli zrewanżować się na dużej skoczni. Zaczęło się pięknie. Po skoku na 135,5 metra Polak prowadził. W finale Andreas Wellinger postawił wszystko na jedną kartę. Wykorzystał wiatr pod narty i poleciał aż na 142. metr. Po jego skoku warunki zmieniły się, wiatr nie pomagał już skoczkom.
Stoch musiał skakać z podmuchami w plecy. Poradził sobie. Wylądował na 136,5 metra, na zielonej linii, która pokazywała ile musi skoczyć, by zdobyć złoto. Niepewność jednak pozostawała. Na szczęście nie długo. Przy nazwisku Stocha wyświetliła się jedynka i Polak mógł świętować trzeci tytuł mistrza olimpijskiego. - Można zwariować - mówił na antenie TVP, komentujący te zawody Włodzimierz Szaranowicz.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz miał kombinezon po gwieździe skoków. "Za długie nogawki!"
- Zaczyna się robić tu nerwowo. Wstajemy. On już wygrywał takie konkursy nie raz. Jest doświadczonym zawodnikiem - mówił wcześniej Szaranowicz, gdy Stoch rozpoczynał swój finałowy skok w Pjongczangu.
- Jest blisko, jest blisko. Medal będzie na pewno - dodawał Przemysław Babiarz, gdy polski skoczek już wylądował.
W trzecią rocznicę trzeciego złota olimpijskiego Stocha, TVP Sport pokazało na swoim profilu na Twitterze jak dwaj polscy komentatorzy przeżywali konkurs na dużej skoczni w Pjongczangu. Gdy stało się już jasne, że Kamil Stoch znów zdobył złoto, głos im się łamał. Przeżyjmy to jeszcze raz:
Dokładnie 3⃣ lata temu razem z Włodzimierzem Szaranowiczem i Przemysławem Babiarzem zwariowaliśmy ze szczęścia, gdy Kamil Stoch po raz trzeci został mistrzem olimpijskim #skokoholicy #skijumpingfamily #OTD pic.twitter.com/rxvlOLFzHm
— TVP SPORT (@sport_tvppl) February 17, 2021
W konkursie na dużej skoczni w Pjongczangu Stoch ze srebrnym medalistą Andreasem Wellingerem wygrał o 3,4 punktu. Brązowy krążek wywalczył Norweg Robert Johansson.
Czytaj także:
Lider PŚ w skokach nieoczekiwanie musiał wrócić do Norwegii. "Muszę siedzieć w domu na kwarantannie"
"Zawsze wierzyliśmy w niego". To oni nie pozwolili Andrzejowi Stękale rzucić nart w kąt