To może być przyczyna słabszych skoków polskich skoczków. Mówi o niej Apoloniusz Tajner

Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / 400mm.pl  / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner
Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / 400mm.pl / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner

Na początku roku robili na skoczni, co chcieli. Nagle ich forma zaczęła falować. - Ten sezon jest dziwny - mówi nam Apoloniusz Tajner. Prezes PZN zdradza także, czym może być spowodowana obniżka formy polskich skoczków.

Garmisch-Partenkirchen, Innsbruck, Bischofshofen i Titisee-Neustadt - na początku 2021 roku na Biało-Czerwonych nie było mocnych. Trzy razy triumfował Kamil Stoch i raz Dawid Kubacki. Na podium był też Piotr Żyła, a w okolicach najlepszej trójki kręcił się Andrzej Stękała. Polacy zdobyli mnóstwo punktów do Pucharu Narodów i zostali liderami tej klasyfikacji.

Od 69. Turnieju Czterech Skoczni minęły trzy tygodnie. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni. W trzech kolejnych weekendach z rzędu polscy skoczkowie zachwycają w sobotę i mocno obniżają poziom w niedzielę. W Titisee-Neustadt pierwszy konkurs wygrał Stoch, trzeci był Piotr Żyła, a czwarty Andrzej Stękała. Dzień później w dziesiątce był już tylko szósty Dawid Kubacki.

W Zakopanem Polacy robili w konkursie drużynowym, co chcieli. Gdyby Andrzej Stękała nie został puszczony w fatalnych warunkach, z ogromną przewagą wygraliby zmagania drużynowe. Ostatecznie musieli uznać wyższość Austriaków, ale drugie miejsce także było sukcesem. W niedzielnym konkursie indywidualnym na pochwały zasłużył już tylko Andrzej Stękała. Był piąty, reszta poza pierwszą dziesiątką.

ZOBACZ WIDEO: Skoki. Kamil Stoch komentuje formę Stękały. "Życzę mu, żeby to trwało jak najdłużej"

W Lahti powtórka z rozrywki. W stojącym na bardzo wysokim poziomie konkursie drużynowym Biało-Czerwoni zajęli drugie miejsce. Minimalnie lepsi okazali się tylko Norwegowie. Dzień później było znacznie słabiej. Po raz pierwszy w tym sezonie żadnego naszego reprezentanta nie było w pierwszej dziesiątce konkursu indywidualnego. Najlepszy Piotr Żyła zajął jedenaste miejsce.

Co zatem dzieje się z formą polskich skoczków? To pytanie zadaliśmy Apoloniuszowi Tajnerowi. - Po znakomitym Turnieju Czterech Skoczni mogło nastąpić lekkie rozprężenie, co jest czymś naturalnym. Powodów do niepokoju jednak nie ma. Nerwowych ruchów nie będzie, wszyscy nasi najlepsi skoczkowie wystartują w Willingen - zapewnia prezes PZN.

- Do mistrzostw świata jest jeszcze sporo czasu. Dobrze, że ten słabszy moment przyszedł właśnie teraz. Jest czas, by złapać z powrotem dobre czucie na skoczni. Polacy są świetnie przygotowani fizycznie do sezonu, więc szybko powinni wrócić do swoich najlepszych skoków - dodaje.

Wydaje się, że największe kłopoty z formą ma obecnie Dawid Kubacki. W konkursie indywidualnym zajął dopiero dwudzieste trzecie miejsce. W drużynówce też nie skakał optymalnie. Obserwując jego skoki, można odnieść wrażenie, że wrócił u Dawida Kubackiego błąd z przeszłości. Wysoka parabola lotu, ale brak prędkości przelotowej i szybkie spadanie na zeskok z dużej wysokości.

- To nie są aż takie błędy jak kilka lat temu, ale generalnie widać, że Dawid szuka swoich najlepszych skoków - podkreśla Apoloniusza Tajner i dodaje: - Kontroluje odbicie, nie robi tego płynnie. Potrzebowałby kilka spokojnych skoków na treningu. Być może przydałby się Dawidowi i pozostałym kadrowiczom jeden, spokojny trening w Zakopanem albo Wiśle we wtorek. Decyzja należy jednak do trenerów. Mamy doświadczony, szeroki sztab szkoleniowy i jestem spokojny, że podejmą dobre decyzje.

- Ten sezon generalnie jest dziwny. Każda reprezentacja ma zawirowania z formą. W dołek wpadli już Niemcy, Austriacy, Słoweńcy czy nawet Norwegowie. Teraz przyszedł czas na nas, ale szybko z tego wyjdziemy - zapewnia prezes PZN.

W Willingen odbędą się dwa konkursy indywidualne PŚ w sobotę i niedzielę (30-31 stycznia). Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.

Czytaj także:
Kibice zaniepokojeni skokami Polaków. Wojciech Fortuna uspokaja
Nie tak to miało wyglądać. Najsłabszy start Polaków w sezonie. Dramat Graneruda

Źródło artykułu: