Przekleństwo stało się atutem. Polacy rządzą i dzielą na Turnieju Czterech Skoczni

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Wygrał Małysz i potem długo nic. Przez lata Polacy bezradnie przyglądali się, jak to rywale latają daleko na Turnieju Czterech Skoczni. Od czterech lat to nieaktualne. To świat skoków patrzy z zazdrością na szalejących Biało-Czerwonych.

20 lat temu. Plotki stają się prawdą. Eksperci przestrzegali przed Adamem Małyszem. Jego forma eksplodowała i Polak w wielkim stylu wygrał 49. Turniej Czterech Skoczni. Zaczął od 4. miejsca w Oberstdorfie i 3. w Garmisch-Partenkirchen. W Innsbrucku i Bischofshofen nie dał już rywalom szans. Wygrał turniej z miażdżącą przewagą.

Od TCS wybuchła małyszomania. Polacy zakochali się w "Orle z Wisły". Na zawody zaczęły za nim jeździć tłumy. Zimą sobota i niedziela bez Małysza przy obiedzie były dniami straconymi. - Siadaliśmy jak do telenoweli i żyliśmy życiem zastępczym - wspominał na antenie TVP komentator Włodzimierz Szaranowicz.

Małysz cztery razy został mistrzem świata, zdobył cztery medale olimpijskie, czterokrotnie wygrał klasyfikację generalną Pucharu Świata, ale TCS wygrał "tylko" raz. W kolejnych sezonach, na przełomie roku, nie zbliżył się do formy, jaką zaprezentował na początku małyszomanii.

ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"

Wiele razy był na podium w Engelbergu tuż przed turniejem. Wydawało się, że do Niemiec i Austrii jedzie jako faworyt. To inni odgrywali jednak czołowe role. W 2002 roku Sven Hannawald, a w kolejnych latach Janne Ahonen, Thomas Morgenstern, Anders Jacobsen czy Andreas Kofler.

Z czego to wynikało? W późniejszych latach kariery Adam Małysz rozkręcał się wolniej. Wysoką formę łapał w styczniu, w okolicach PŚ w Zakopanem, i później utrzymywał ją do końca sezonu. Na przełomie roku skakał dobrze, ale nie na tyle, by walczyć o kolejne triumfy w Turnieju Czterech Skoczni.

Stoch jak Małysz, do czasu

Tak samo przez lata było z Kamilem Stochem. W 2013 roku, tuż przed turniejem, w Polsce panowała euforia. Stoch skakał w Engelbergu jak nakręcony. Był liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wydawało się, że w Niemczech i Austrii nikt go nie zatrzyma. W Oberstdorfie marzenie prysły niczym bańka mydlana. Zajął 13. miejsce i stracił szanse na triumf w całych zawodach.

Za czasów Łukasza Kruczka Stoch rozkręcał się bardzo powoli, niemal tak samo jak Małysz. Dopiero w styczniu wskakiwał na wysokie obroty. Wszystko zmienił jednak Stefan Horngacher. Nagle przeklęty dla Polaków Turniej Czterech Skoczni (poza "wybrykiem" Małysza) stał się zawodami, w którym to Biało-Czerwoni rozdają karty.

Do teraz mamy w pamięci przełom 2016 i 2017 roku. Po Złotego Orła sięgnął Kamil Stoch, drugi turniej zakończył Piotr Żyła, a czwarty Maciej Kot. W następnym sezonie Stoch powtórzył wyczyn Hannawalda i wygrał wszystkie cztery konkursy turnieju.

Później Polacy pozwolili wyszaleć się Ryoyu Kobayashiemu, ale po roku Złoty Orzeł (nagroda za wygranie turnieju) znów powędrowała nad Wisłę. Niemcy zrobili wszystko, żeby w końcu to ich rodak wygrał zawody. Ściągnęli do siebie Stefana Horngachera. Nic to jednak nie dało. W turnieju fantastycznie zaczął skakać Dawid Kubacki.

Podopieczny Michala Doleżala rozkręcał się z konkursu na konkurs. Zaczął od 3. miejsca w Oberstdorfie. Powtórzył ten wynik w Garmisch-Partenkirchen. Po 2. pozycji w Innsbrucku objął prowadzenie w turnieju i nie oddał go już do końca. W Bischofshofen nie zostawił rywalom złudzeń, wygrał i został trzecim polskim zwycięzcą turnieju.

Doleżal kontynuuje passę Horngachera

W czterech ostatnich latach Biało-Czerwoni trzykrotnie wygrali TCS. Horngacher sprawił, że wysoką formą imponowali nie od stycznia, ale już od początku sezonu. Passę Austriaka kontynuuje jego asystent, a teraz pierwszy trener, Michal Doleżal.

W poniedziałek 28 grudnia w Oberstdorfie rozpocznie się 69. Turniej Czterech Skoczni. I znów, podobnie jak w ostatnich czterech sezonach, są realne szanse, że będą to polskie zawody. W gronie ścisłych faworytów wymieniani są Piotr Żyła i Kamil Stoch, a eksperci nie skreślają też obrońcy tytułu Dawida Kubackiego.

Wszystkie konkursy 69. Turnieju Czterech Skoczni będą transmitowane w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot. Kwalifikacje będzie można obejrzeć w Eurosporcie 1. Wynikowe relacje z wszystkich serii na WP SportoweFakty.

Program 69. Turnieju Czterech Skoczni

Oberstdorf

28 grudnia (poniedziałek)
16:30 - kwalifikacje
29 grudnia (wtorek)
17.30 - konkurs

Garmisch-Partenkirchen
31 grudnia (czwartek)

14.00 - kwalifikacje
1 stycznia (piątek)
14.00 - konkurs

Innsbruck

2 stycznia (sobota)

13:30 - kwalifikacje
3 stycznia (niedziela)
13:30- konkurs

Bischofshofen
5 stycznia (wtorek)
16.30 - kwalifikacje
6 stycznia (środa)
16:45 - konkurs

Czytaj także:
Stefan Horngacher obawia się kilku zawodników. Wśród nich jest jeden Polak
Co z formą Kamila Stocha? Apoloniusz Tajner. "Reaguję na to alergicznie"

Komentarze (2)
avatar
Lambo
27.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Nikt nie umie tak latać jak ORŁY . Polacy powodzenia ! 
avatar
Mercier Skuter
27.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
No to Pietrek smaruj dechy i szoruj po złotego orła