[b]
[/b]Był 1985 rok. 22-letni Matti Nykaenen miał na swoim koncie triumfy we wszystkich najważniejszych zawodach w skokach narciarskich oprócz mistrzostwa świata w lotach. W Planicy Fin był jednym z głównych kandydatów do medalu. Rok wcześniej przecież dwukrotnie pobił rekord globu.
Na mistrzostwach świata nie miał sobie równych. Matti Nykaenen ponownie dwukrotnie pobił rekord świata, lądując na 187. i 191. metrze. Pozostali rywale nie byli w stanie się do niego zbliżyć. Nad drugim Jensem Weissflogiem miał prawie 50 punktów zaliczki. Ostatni niezdobyty przez Fina tytuł trafił w jego ręce.
Wydawało się, że w skokach czeka nas wieloletnia dominacja Nykaenena. Trwała ona do igrzysk w Calgary w 1988 roku. W międzyczasie zdobył m.in. dwie Kryształowe Kule oraz triumfował w Turnieju Czterech Skoczni. W Kanadzie wywalczył dwa złote medale indywidualnie. Dołożył do tego jeszcze triumf w konkursie drużynowym.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
Później jego wyniki zaczęły blednąć. Winna temu była kontuzja kręgosłupa, coraz częściej zaglądał do kieliszka. Po nieudanym początku sezonu zamiast na Turniej Czterech Skoczni udał się na Wyspy Kanaryjskie, gdzie urządzał imprezy zakrapiane pokaźną ilością alkoholu. Do wysokiej formy już nie wrócił, zakończył karierę w wieku 27 lat.
Wielki mistrz musiał podjąć się innych prac, dorabiał jako m.in. jako kelner, stał się bohaterem brukowców w swoim kraju. W jego życiu pojawiały się jednak sporadyczne sukcesy, nagrał płytę, która sprzedała się w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy. Próbował swoich sił w polityce, ale bez większych sukcesów.
Alkohol stopniowo niszczył jego życie. Wzmagał tylko problemy. U Fina zdiagnozowano ADHD. Nie był w stanie się kontrolować i stwarzał coraz większe zagrożenie dla swoich żon. Jedną z nich zaatakował nożem, za co później trafił do więzienia. Rok później zranił mężczyznę w domku letniskowym. Po raz kolejny zaatakował ukochaną. Trafiła ona do szpitala, a Nykaenen ponownie znalazł się w więzieniu.
Za swoje błędy z przeszłości musiał zapłacić. Jego dzieci nie chciały się z nim spotkać, nie pozwalały mu także widzieć się z wnukami. Jednak wydawało się, że znalazł w końcu szczęście ze swoją piątą żoną. W 2014 roku wziął ślub z Pią Talonpoiką, z którą pozostał aż do śmierci.
Z czasem o sobie dał znać tryb życia Mattiego Nykaenena. Były skoczek zapadł na cukrzycę, a jego stan zdrowia się pogarszał. Fin zmarł 4 lutego 2019 roku w wieku zaledwie 55 lat.
19-letni Japończyk niespodziewanym mistrzem świata
Zawody o tytuł najlepszego lotnika globu w 1992 roku odbywały się w Harrachovie. Na Čertaku udało się rozegrać jedynie dwie serie zawodów. Na więcej nie pozwolił silny wiatr.
Niespodziewanym zwycięzcą okazał się nastolatek z Japonii. Noriaki Kasai przed zawodami w Harrachovie nie miał na koncie ani jednego zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata. Jednak dwa dobre skoki na 182 metry pozwoliły mu cieszyć się ze złotego medalu.
Drugi w zawodach był Andreas Goldberger. Należy jednak wspomnieć o dość osobliwym formacie MŚ. Zawodnicy każdego dnia oddawali po trzy próby, ale do klasyfikacji liczyły się ich dwa najlepsze skoki. Austriak podczas swojego ostatniego lotu zaliczył groźnie wyglądający upadek. Podium zawodów uzupełnił Włoch Roberto Cecon.
Jak się okazało, był to jedyny złoty medal zdobyty przez Japończyka w całej karierze. Noriaki Kasai na stałe zapisał się w pamięci kibiców, ale nigdy nie zdołał stanąć na najwyższym stopniu podium ważnej imprezy. Swój jedyny indywidualny medal igrzysk zdobył dopiero w Soczi, w konkursie rozgrywanym na dużej skoczni przegrał tylko z Kamilem Stochem. Z kolei w mistrzostwach świata wywalczył wiele srebrnych i brązowych medali, ale zdecydowaną większość w drużynie.
Kasai swoimi skokami zachwycał kilka pokoleń kibiców. Po raz ostatni na podium zawodów w lotach znalazł się w kończących sezon 2016/17 zawodach w Planicy. Stało się to ponad ćwierć wieku po zdobyciu przez niego złota w Harrachovie.
Jednak w końcu wiek Japończyka zaczął o siebie dawać znać. W poprzednich dwóch sezonach sporadycznie plasował się w czołówce, zaczął przegrywać rywalizację ze swoimi kolegami z reprezentacji. Musiał im ustąpić miejsca w kadrze.
Zawodnik chce jednak dotrzymać słowa i skakać do pięćdziesiątki. Kasai walczy o powołanie na zawody Pucharu Świata. 48-letni skoczek na przełomie grudnia i stycznia weźmie udział w konkursach Pucharu Kontynentalnego, gdzie będzie miał się okazję sprawdzić na tle rywali z innych krajów.
Wielki rywal Małysza
Sezon 2001/2002 był dla Svena Hannawalda bardzo udany. Jako pierwszy skoczek narciarski w historii wygrał wszystkie konkursy w jednej edycji Turnieju Czterech Skoczni. Na igrzyskach w Salt Lake City indywidualnie zdobył srebro, a wraz z drużyną stanął na najwyższym stopniu podium.
Udany sezon dopełnił sukces Niemca na mistrzostwach świata w lotach. W Harrachovie udało się przeprowadzić tylko dwie z zaplanowanych czterech serii. Zdecydowanie najlepszy okazał się Hannawald, który pokonał drugiego Martina Schmitta aż o 28 punktów. Na najniższym stopniu podium stanął Matti Hautamaeki.
Niemiec stał się tym samym pierwszym w historii zawodnikiem, który obronił tytuł mistrza świata w lotach. Podczas konkursu miała też miejsce nieprzyjemna sytuacja, Hannawald został obrzucony śnieżkami przez licznie obecnych w Harrachovie polskich kibiców. Za tę sytuację przepraszał go Adam Małysz.
Kolejny sezon był ostatnim dobrym w karierze Hannawalda. Niemiec wprawdzie wrócił z mistrzostw świata w Val di Fiemme bez medalu, jednak wygrał kilka konkursów w PŚ. W następnej edycji cyklu zawodnik osiągał coraz gorsze rezultaty. Ani razu nie stanął na podium Pucharu Świata.
Hannawald nie dokończył sezonu. Lekarze zdiagnozowali u niego wypalenie zawodowe oraz depresję. - Miałem koszmary. Płakałem cały dzień - powiedział w rozmowie z SWR Sport.
Niemiec cierpiał także na anoreksję. W czasach swoich najlepszych wyników ważył zaledwie 60kg przy 185cm wzrostu. - Zauważyłem, że jak schudłem kilogram od razu skakałem lepiej. Jestem osobą, która zawsze balansuje na krawędzi i zawsze idzie na całość - wyznał w programie „Dzień dobry TVN”. Byłemu skoczkowi udało się jednak przezwyciężyć problemy i obecnie pracuje jako komentator telewizyjny.
Czytaj więcej:
MŚ w lotach. Zamiast wielkiego święta, skromna uroczystość. Pandemia pokrzyżowała plany
MŚ w lotach. Austriacy ryzykują. Stefan Kraft wystąpi w Planicy