W niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Kuusamo Andrzej Stękała odpadł po pierwszej serii. Reprezentant Polski oddał niezły skok - 123 metry, ale odjęto mu dużo punktów za wiatr i dlatego nie znalazł się w finałowej "trzydziestce" (więcej TUTAJ).
Asystent Michala Doleżala, Grzegorz Sobczyk, po skoku Stękały był sfrustrowany na wieży trenerskiej i mocno coś gestykulował. Wyraźnie poirytowany był też Doleżal. Kamery telewizji zarejestrowały ten moment.
- Chodziło o to, że wpuszczono naszego zawodnika na belkę, gdy wszystkie strzałki wiatru paliły się na czerwono. Wiał mocny wiatr i w takich warunkach skoczek nawet nie powinien siadać na belce - ocenił Sobczyk w rozmowie z portalem sport.pl.
- Pytałem się po prostu o to, dlaczego Borek Sedlak wpuszcza w takiej sytuacji Stękałę. Jak patrzyliśmy na wskaźniki z Michalem (Doleżalem - red.), to było wszystko na czerwono. Od dołu do samej góry. I to jeszcze był boczny wiatr - dodał asystent trenera kadry polskich skoczków.
Sobczyk wyjaśnił, że zdenerwował się, ponieważ przy wietrze o prędkości 4-5 m/s trenerzy są w trudnej sytuacji i każdemu mogą udzielić się emocje. W końcu w kilka sekund trzeba podjąć decyzję, czy warunki pozwalają na oddanie bezpiecznego skoku czy też zagrażają zdrowiu zawodnika.
Zobacz:
Puchar Świata w Kuusamo. Dawid Kubacki na podium! Start Żyły do zapomnienia. Eisenbichler pokonany
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Maciej Kot wróci do dobrej formy? "Bardzo mocno został poprawiony element, który powodował krótkie skoki"