Poniedziałkowy konkurs Pucharu Świata w Lillehammer rozegrany został bez większych przeszkód, ale nie był do końca sprawiedliwy. W pierwszej serii największe kontrowersje wzbudził skok Markusa Eisenbichlera. Niemiec w sezonie 2019/20 prezentuje się bardzo przeciętnie, a mimo to pofrunął aż 138 metrów. Mało tego, otrzymał dodatkowo ponad sześć punktów za teoretycznie niekorzystny wiatr (ponad 0,5 m/s).
Eisenbichler otrzymał bonus za wiatr, dzięki któremu zgromadził gigantyczną notę - 149,4 punktu. Rzecz w tym jednak, że wyraźnie było widać, szczególnie w ostatniej fazie skoku, że złapał noszenie i wykorzystał wiatr pod narty. W finale Niemiec skakał w porównywalnych warunkach i skoczył o 17,5 metra bliżej.
Kolejny raz w tym sezonie przekonaliśmy się, że przeliczniki za wiatr nie działają tak, jak powinny działać. Podobnie było choćby w Niżnym Tagile, kiedy Ryoyu Kobayashi pofrunął na 133,5 metra i - choć wyraźnie było widać noszenie w końcowej fazie skoku - otrzymał aż 7,7 punktu rekompensaty za, w teorii, niekorzystny wiatr.
Dużo wątpliwości wzbudziła także końcówka poniedziałkowego konkursu w Lillehammer, w której to najlepsi po pierwszej serii musieli startować w bardzo trudnych warunkach. Nie poradził sobie w nich ani Ryoyu Kobayashi, ani Kamil Stoch. Ciekawą statystykę przywołał na Twitterze profil localSJresults, poświęcony skokom narciarskim.
Dziwniejszej serii niż ta w #Lillehammer to dawno nie było
— localSJresults (@localSJresults) March 9, 2020
Suma not z 2 skoku zawodników nr 26-30 w 1 serii: 672,4 pkt
Suma not z 2 skoku zawodników nr 1-5 w 1 serii: 661,3 pkt
Walka o 1 i 3 miejsce w generalce też "na bogato"#skijumpingfamily
Czytaj także:
- Skoki narciarskie. Raw Air 2020. Dawid Kubacki utrzymał trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ
- Koronawirus. Nie będzie skoków w Zakopanem
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Stefan Kraft lata jak szalony. "Punkty zdobywa krok po kroku"