Z Bischofshofen - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
Dwa rewelacyjne skoki Dawida Kubackiego, najlepsze w obu seriach, wygrana w kończącym TCS konkursie w Bischofshofen i triumf Polaka w całym cyklu z dużą przewagą nad drugim Karlem Geigerem. 6 stycznia 2020 roku był pięknym dniem dla polskiego sportu. Dniem Dawida - jak powiedział trener zwycięzcy prestiżowego cyklu Michal Doleżal.
- W pełni zasłużył na to, co osiągnął. We wszystkich konkursach turnieju był na podium, pokazał wielką mentalną siłę. Należy mu się duży szacunek - powiedział czeski trener kilka minut po tym, jak Kubacki odebrał Złotego Orła.
Doleżal dodał, że w polskiej ekipie wiara w sukces 29-letniego skoczka Wisły Zakopane była bardzo silna. - Tak, wierzyliśmy, bo w poniedziałek Dawid od pierwszej próby odpalał na skoczni w Bischosfhofen "petardy". Do tego po trzech poprzednich konkursach turnieju był liderem i miał przewagę nad Mariusem Lindvikiem i Karlem Geigerem, więc nie wiem, co by się musiało stać, żeby mu się nie udało - przyznał szkoleniowiec Polaków.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Jakub Kot o sytuacji kadry B. "Ciężko w tej chwili oceniać formę tych zawodników"
Czech dodał jednak, że choć w dniu ostatniego konkursu TCS mogło się wydawać, że zwycięstwo przyszło Kubackiemu z łatwością, o wygraną wcale nie było łatwo. - Widać było po nim, że jest bardzo skoncentrowany na pracy, którą ma do wykonania i wykonał ją perfekcyjnie - podkreślił Doleżal.
Czytaj także:
TCS. Grzegorz Wojnarowski: Cierpliwość i praca. Wieczny drużba Dawid Kubacki wreszcie panem młodym
TCS. Karl Geiger z uznaniem o Kubackim: Jest niesamowity!
- Przed tymi ostatnimi zawodami nie było żadnych specjalnych przygotowań. Wszystko zrobiliśmy tak samo, jak przed poprzednimi, bo skoro to działało i Dawid stawał na podium, zmiana nie była potrzebna - dodał następca Stefana Horngachera na stanowisku głównego trenera kadry skoczków.
Horngacher, teraz już trener Niemców, liczył na sukces ścigającego Polaka Karla Geigera. Ten ostatecznie zajął w turnieju drugie miejsce, a były opiekun Biało-Czerwonych już po pierwszej serii był pewien, że Kubackiego nie doścignie.
- Już po pierwszej rundzie mówił, że Dawid wygra, że mogę być spokojny - zdradził Doleżal. - Spokojny nie byłem, ale okazało się, że Stefan miał rację.
Po wielkim sukcesie w Turnieju Czterech Skoczni w polskiej ekipie nie ma czasu na świętowanie. Już za tydzień kolejne konkursy Pucharu Świata, tym razem we włoskim Predazzo. Tam to Kubacki będzie ścigał innych zawodników, przede wszystkim lidera klasyfikacji generalnej Ryoyu Kobayashiego, do którego traci równo 200 punktów.
Cele Biało-Czerwonych to podtrzymanie dobrej pracy poprzez dalszą mądrą pracę.
- Wciąż będziemy pracować tak samo, bo to funkcjonuje. Widzi to Dawid, widzi też Kamil, który skacze coraz lepiej. Wierzymy w to, co robimy - zaznaczył czeski trener naszej ekipy.