67. TCS. Druga seria pechowa dla Polaków. Stefan Horngacher: Decyzja o podniesieniu belki była głupia

Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Stefan Horngacher
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Stefan Horngacher

- W drugiej serii dwukrotnie znaleźliśmy się w złej sytuacji. Najpierw Dawid trafił na złe warunki, potem jury podjęło głupią decyzję o podniesieniu belki, na czym Kamil wcale nie zyskał - powiedział po konkursie TCS w Innsbrucku Stefan Horngacher.

Z Innsbrucku - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

W trzecich zawodach 67. Turnieju Czterech Skoczni najlepszym z Polaków był Kamil Stoch, który zajął 5. miejsce. Dawid Kubacki był dopiero 18., a Stefan Hula 30. Pozostali, w tym wicelidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Piotr Żyła, odpadli w pierwszej serii.

Największe rozczarowanie to rzecz jasna występ Żyły, który uzyskał w swoim skoku tylko 113,5 metra i zajął dopiero 42. pozycję. Stracił w ten sposób szansę na dobre miejsce w całym turnieju.

- Nie były to dobre zawody w wykonaniu Piotrka. Starał się, ale nie był w stanie oddać dobrego skoku - ocenił trener polskiej kadry skoczków. - Myślę jednak, że jego dobre skakanie się nie skończyło, że to tylko jedne nieudane zawody. Żyła jeszcze wróci na wysoki poziom, jestem tego pewien. Mam nadzieję, że stanie się to już w Bischofshofen - dodał Horngacher.

- W drugiej serii dwukrotnie znaleźliśmy się w złej sytuacji. Najpierw Dawid trafił na słabe warunki i nie miał szansy na dobry skok. A później jury podjęło głupią decyzję o podniesieniu belki startowej o dwie platformy, na czym Kamil wcale nie skorzystał. Miał wiatr z przodu, bo taki był przez cały konkurs, a na podwyższonej belce stracił aż 8,6 punktu i to mogło kosztować go miejsce na podium - kontynuował austriacki szkoleniowiec. Dodajmy, że z trzeciej platformy w całej rundzie finałowej skakało tylko trzech zawodników - Stoch, Daniel Huber i Robert Johansson. Po skoku Polaka powrócono do pierwszej platformy.

ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"

Z podwyższonego rozbiegu Stoch skoczył aż 131 metrów, ale przy lądowaniu wpadł na muldę, zachwiał się i dostał noty po 17,5 - 18 punktów. Lider polskiej kadry był tym wyraźnie zirytowany.

- Jak zwykle zeskok w Innsbrucku był trochę zdradliwy. Ryoyu Kobayashi uzyskał w pierwszej serii 136,5 metra i wylądował pięknie, ale na Bergisel w tamtych rejonach ląduje się łatwiej, bo skocznia jest lepiej przygotowana. Między 125 a 130 metrem jest trudniej, a już w ogóle najtrudniej na czerwonej linii oznaczającej rozmiar skoczni. Nie znam powodów, ale zawsze tutaj tak jest - wyjaśnił Horngacher.

- Pozytywne aspekty tego konkursu to dobra praca wykonana na skoczni przez Dawida i powrót Kamila do swojej wysokiej dyspozycji. Do tego Stefan Hula skoczył dobrze w pierwszej serii. Pozostali mieli pewne problemy, ale w sobotę mamy kolejne treningi i spróbujemy przywrócić ich na właściwe tory. Musimy sobie poradzić z niskimi prędkościami na rozbiegu, poza tym moi zawodnicy lądują daleko tylko po perfekcyjnych skokach. Zastanawiam się, w czym tkwi szkopuł, bo chociażby w poprzednim sezonie Kamil nie skakał idealnie, a i tak wygrywał - przyznał trener Polaków i dodał, że chciałby jak najszybciej znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Kwalifikacje do konkursu w Bischofshofen rozpoczną się w sobotę (5 stycznia) o godzinie 17. Start konkursu w niedzielę (6 stycznia) o 16:45. Transmisję z zawodów przeprowadzi telewizja Eurosport.

Źródło artykułu: