Tomasz Drwal, były zawodnik MMA, a obecnie sąsiad prezydenta Andrzej Dudy w Krakowie planuje wyprowadzkę z powodu zagrożeń związanych z drzewami wokół jego domu. Drwal opublikował materiał, w którym opisał incydent z 10 na 11 stycznia, kiedy to drzewo spadło na jego budynek.
Drwal podkreśla, że mimo głośnego huku, sytuacja uszła uwadze funkcjonariuszy SOP, którzy stale pilnują domu prezydenta. W rozmowie z Interią były zawodnik MMA wyraził frustrację z powodu braku reakcji ze strony odpowiednich służb.
- Finalnie jest tak, że znowu muszę czekać, aż te suche konary z drzew obok lub całe drzewa się powalą, przy okazji nie daj Boże zabijając mi dziecko na podwórku lub ponownie uszkadzając moją część dachu, a może osobę numer jeden w tym kraju, bo często pod tym dębem sobie chodzi i na przykład kosi trawkę. Czyli znów musimy dojść do momentu, w którym wydarzy się tragedia, po czym dopiero wtedy podniesie się raban i coś się wydarzy. Na ten moment nie ma nic, żadnej reakcji - opowiada.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niebywała forma "Rosyjskiej Amazonki"
Były zawodnik MMA zaznacza, że wciąż istnieje zagrożenie ze strony innego drzewa, dębu, które może stanowić niebezpieczeństwo dla mieszkańców. Drwal pordkreśla, że problem jest przekazywany między instytucjami. Obawia się, że sytuacja może doprowadzić do tragedii, jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania.
- Dalej nie będę tam mieszkał. To jest już tylko kwestia czasu, kiedy się stamtąd wyprowadzę. A kto pomyśli nad tym i przeanalizuje sytuację zagrożenia, że tam na przykład może wprowadzić się ruski szpieg, jakiś zwariowany youtuber lub człowiek, który nienawidzi prezydenta Dudy i tylko dlatego zainteresuje się moim mieszkaniem? Przecież ja mogę to wynająć każdemu, nie po mojej stronie jest weryfikowanie ludzi - tłumaczy Drwal.