Cain Velasquez przyznał się do winy w sierpniu ubiegłego roku, akceptując zarzuty próby zabójstwa i napaści z użyciem broni palnej. W poniedziałek (24 marca) usłyszał wyrok - pięć lat pozbawienia wolności z zaliczeniem okresu spędzonego w areszcie.
- Cain wykazał się odwagą i siłą charakteru. Wziął odpowiedzialność za swoje czyny i został rozliczony. Ten wyrok odzwierciedla złożoność sytuacji i dostrzega człowieka, który kryje się za nagłówkami - stwierdziła jego adwokatka Renee Hessling. Gdyby nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, groziłoby mu dożywocie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska siatkarka zaskoczyła. W takiej stylizacji jej nie widzieliście
Do incydentu doszło w lutym 2022 roku. Velasquez ścigał samochód prowadzony przez ojczyma Harry’ego Goulartego, który znajdował się na pokładzie pojazdu. Były gwiazdor UFC podejrzewał mężczyznę o molestowanie syna. Według prokuratury, była to 11-milowa obława zakończona oddaniem kilku strzałów.
Goularte nie odniósł obrażeń, jednak jego ojczym został trafiony dwukrotnie. Wcześniej Goularte został aresztowany za domniemane molestowanie czteroletniego dziecka w przedszkolu prowadzonym przez jego rodzinę. Został jednak zwolniony z aresztu i miał założony dozór elektroniczny.
Po wszystkim Velasquez zabrał głos w podcaście Kyle’a Kingsbury’ego. - Nie tak powinno się postępować. Nie możemy brać prawa w swoje ręce. Wiem, co zrobiłem, i wiem, że było to bardzo niebezpieczne również dla osób postronnych. Rozumiem to i jestem gotów ponieść konsekwencje - przyznał były zawodnik MMA.
Do sprawy odniósł się też prokurator okręgowy Jeff Rosen: - Decyzja jednego człowieka, by wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę, doprowadziła do postrzelenia niewinnego człowieka i zagroziła bezpieczeństwu dzieci, nauczycieli i innych członków naszej społeczności. Jeśli ktoś chce wymierzać sprawiedliwość w hrabstwie Santa Clara, powinien ubiegać się o odznakę - mówił.
Velasquez to były mistrz UFC. W zawodowym MMA wygrał 14 pojedynków i tylko trzykrotnie musiał uznać wyższość rywala.