Wyniki dwóch pierwszych konkursów 67. edycji Turnieju Czterech Skoczni niejednokrotnie przyprawiały o zdumienie. Niemiecka część prestiżowego cyklu obfitowała bowiem w spore niespodzianki, a tą zdecydowanie niemiłą sprawił sobie i swoimi fanom Noriaki Kasai.
Legendarny Japończyk, który w prestiżowym "Wielkim Szlemie" startuje już po raz trzydziesty, nie zdołał przebrnąć kwalifikacji do inauguracyjnego konkursu w Oberstdorfie. Wystartował wprawdzie w noworocznych zawodach w Garmisch-Partenkirchen, jednak tylko w pierwszej serii. W pojedynku K.O. został pokonany przez swojego rodaka Daiki Ito i ostatecznie zajął 32. lokatę.
Szczególnie niepokoi fakt, iż dyspozycja oraz wyniki japońskiego weterana nie poprawiają się już od dłuższego czasu. Kasai wypadał blado w lokalnych zawodach jeszcze przed startem sezonu Pucharu Świata 2018/2019. Mówiono wówczas, że najpewniej oszczędza siły na zimę. Szybko okazało się jednak, że to błędna teoria i skoczek jest w poważnym dołku. Od początku sezonu 46-latek tylko raz znalazł się w serii finałowej. Był... 30.
W podobnej niedoli był do niedawna również inny niezwykle utytułowany i doświadczony zawodnik, Simon Ammann. W przeciwieństwie do Japończyka, 4-krotny mistrz olimpijski po przerwie świątecznej prezentuje się jednak znacznie lepiej. W Oberstdorfie zajął 14. lokatę, a w Garmisch - Partenkirchen był 22. Zwyżkę formy i zadowolenie ze skakania natychmiast zasygnalizowały jego radosne i charakterystyczne gesty. Choć rezonu nie traci też Kasai, coraz częściej pada pytanie, czy to powolny koniec kariery wielkiego Japończyka.
ZOBACZ WIDEO Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"
Udzielenia jednoznacznej odpowiedzi na nie nie podjął się Andreas Kuettel, dawny kolega z drużyny Ammanna. - Ciężko powiedzieć jak dla Kasaiego rozwinie się ten Puchar Świata. Ta zima nie zaczęła się jednak dla niego najlepiej, nie widzieliśmy jeszcze żadnych jego dobrych skoków. Ogólnie rzecz biorąc jakość jego skoków zawsze była bardzo wysoka, jednak widać wyraźnie, że obecnie coraz trudniej złapać mu odpowiedni pułap lotu i wskoczyć na pewien poziom, choć bardzo się stara - przyznał w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
Mimo mizernych osiągnięć, kibice stoją murem za Kasaim, a wszelkie sugestie, jakoby Japończyk miał wreszcie zakończyć karierę i przekazać pałeczkę młodszym kolegom, spotykają się z ich wielką niechęcią. Jeśli wierzyć zapewnieniom samego zainteresowanego, ze świata skoków ciężko go będzie "wykurzyć". Słaba dyspozycja nie odebrała mu zapału do skakania i ma go jeszcze ponoć wystarczyć na... kolejne dziesięć lat.