Adam Małysz daje szansę byłemu skoczkowi. Jest nadzieją związku

PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Adam Małysz
PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Adam Małysz

Między polskimi gwiazdami skoków a juniorami jest potężna dziura. Na jej załatanie potrzeba lat. Adam Małysz mówi o zaniedbaniach, które teraz są nadrabiane. Widzi też kilka talentów mogących w przyszłości zastąpić Kamila Stocha.

Zmiany warty w polskiej kadrze nie będzie. Przynajmniej na razie. A w poszukiwaniu tych, którzy w przyszłości zastąpią zawodników kadry A pomoże Krzysztof Biegun. Dla Małysza jest trenerską nadzieją, która ma odbudować skoki w Beskidach. Odnośnie bliskiej przyszłości czterokrotny zwycięzca Pucharu Świata także jest optymistą. Ale umiarkowanym. Najpierw musi zobaczyć skoczków na zawodach, a dopiero potem oceniać ich dyspozycję.

Dawid Góra: Prezes Apoloniusz Tajner mówi, że polscy skoczkowie są lepiej przygotowani do tego sezonu niż do poprzedniego. To prawda?

Adam Małysz: My z prezesem uzupełniamy się. On wszystko widzi w różowych kolorach, ja raczej duszę w sobie emocje. Dla mnie najpierw musi się coś wydarzyć. Poczekajmy do pierwszych startów, choć nawet one nie będą dokładnym odnośnikiem. Liczy się to, jak się kończy, a nie zaczyna. W zeszłym roku w Wiśle wygrał Kobayashi, a potem w zasadzie nie brał udziału w walce o najwyższe lokaty. Skoki są nieobliczalne. Ferowanie wyroków już teraz to byłby grzech. Mogę powiedzieć tylko tyle, że praca została wykonana w stu procentach i Stefan Horngacher jest z niej zadowolony. Optymistycznie podchodzimy do sezonu.

Ostatnio najlepiej skacze Dawid Kubacki. To może świadczyć o zmianie warty w polskiej kadrze?

Myślę, że nie. Dawid zawsze dobrze skakał latem, potem miał problem, aby przenieść te wyniki na zimę. Ostatnio zaczął to zmieniać, więc ma dużą szansę pokazać się ze znakomitej strony, ale byłbym ostrożny z szacowaniem. Mówienie o zmianie warty na pewno by mu nie sprzyjało, to obciążenie. Najważniejszy jest spokój i wykonywanie swojej roboty. On przygotowuje się świetnie, a efektem ma być automatyzm, który odzwierciedli się w wynikach.

Kamil Stoch jest w stanie znowu walczyć o zwycięstwo w Pucharze i mistrzostwach świata?

Kamil latem zaczyna wolniej. Teraz pierwsze konkursy miał bardzo dobre, ale to było następstwem decyzji o rozpoczęciu przygotowań niemal zaraz po Planicy. Chłopaki dostali urlopy kilkudniowe czy dwutygodniowe, ale nie było jednej długiej przerwy. W jakimś stopniu to zadziałało. Kamil cały poprzedni sezon zimowy skakał dobrze. Miał trudniejsze chwile, ale było to spowodowane mocniejszym treningiem. Czasem bywał po prostu zmęczony. Teraz z utęsknieniem czekamy na zimę i konfrontację z zawodnikami z innych krajów.

Piotr Żyła ustabilizował swoją formę, a Maciej Kot dostał indywidualny cykl przygotowań.

Jest pan dobrze poinformowany. Dokładnie tak jest - Piotrek nie musi już ciągle myśleć nad elementami, które trzeba poprawić. Jego skakanie odbywa się teraz z automatu. Maćkowi trudno wyeliminować problemy ze względu na ich przewlekłość, więc dostał coś w rodzaju trybu indywidualnego. Spokój i koncentracja. Poprawia błędy krok po kroku.

Wojciech Fortuna stwierdził o Żyle, że może nawet wygrać Turniej Czterech Skoczni.

Wojciech był wyśmienitym skoczkiem, złotym medalistą igrzysk. Teraz jednak nie ma go wśród zawodników i nie wie dokładnie, jak się przygotowują. Obserwuje to z zewnątrz. Oczywiście, ma rację, że jest to kandydat do zwycięstwa, ale każdy z naszych zawodników ma takie szanse. Nie stawiałbym więc na jednego skoczka. Wszystko się może wydarzyć.

Inauguracja PŚ odbędzie się w Wiśle. Pokazać się będzie mogło znacznie więcej polskich skoczków niż zazwyczaj. Tymczasem odchodzą byłe gwiazdy kadry. Nie skacze już Jan Ziobro, z kariery zrezygnował Krzysztof Biegun, zwycięzca konkursu Pucharu Świata w Klingenthal sprzed pięciu lat. Jakie to ma znaczenie dla polskich skoków?

To są ciężkie chwile. Pojedyncze zwycięstwa nie ułatwiają dalszej kariery. Wobec takiego zawodnika są inne wymagania. Nie tylko od trenerów, ale również od samego skoczka względem siebie. Z Krzyśkiem byliśmy w kontakcie. Szansa na to, że będzie kontynuował karierę była niewielka. Trudno funkcjonować nie będąc w kadrze narodowej czy regionalnej. Inaczej jest z młodzikami czy juniorami. Ale senior w takiej sytuacji nie ma lekko. Doszliśmy więc do porozumienia. Potrzebujemy trenera w Beskidach, aby stworzyć grupę taką, jaka funkcjonuje w Tatrach. Chyba się z tego ucieszył. Sam widział, że jako zawodnik trochę się męczył. Przyszły problemy z wagą, niedyspozycja, czuł się źle, że został odsunięty od kadry. Dzięki porozumieniu mamy obopólną korzyść. On będzie mieć fajną pracę, bo wciąż jest przy skokach, a my skorzystamy na jego doświadczeniu. W Beskidach jest naprawdę mało trenerów, a on może się uczyć przy współpracy z trenerami kadrowymi. Kiedyś może być z tego ogromny pożytek.

Jednak Biegun ma dopiero 23 lata. Mógłby zacząć pracę trenera za 10 czy 15 lat, a teraz walczyć o lepsze wyniki. Tego typu zawodników jest więcej. O Biegunie mówi się ze względu na jego zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata. Co zrobić, aby do tego typu sytuacji już nie dochodziło?

Nie ma na to złotego lekarstwa. Brzydko się to nazywa, ale są zawodnicy jednego sezonu. Szybko zaczyna wszystko funkcjonować, przychodzą dobre wyniki. Potem jest kolejny sezon i nagle okazuje się, że wszystko upada. Do tego dochodzą problemy, jakie ma każdy, gdy wchodzi w pełnoletność. Doskwiera brak pieniędzy. Za moich czasów, kiedy zaczynałem odnosić sukcesy, sponsorzy byli nawet w klubach. Dziś tego nie ma. Jest problem ze sponsorem dla kadry B, a co dopiero dla klubów czy kadry C. To nie jest tylko nasz kłopot, ale też zagranicznych skoczków. W niektórych krajach naprawdę jest z tym gorzej.

Ale np. w Niemczech, kiedy jednemu skoczkowi nie wychodzi skakanie w Pucharze Świata, szybko przychodzi nowy. Nazwisko ma nieznane, a skacze na podobnym albo wyższym poziomie od poprzednika. U nas tak to nie funkcjonuje.

Tak, zrobiła się dziura przez wcześniejsze zaniedbania. Byli juniorzy, którzy przechodzili w wiek seniorski i nie mieli perspektyw, stypendiów. Musieli wybierać drogi niezwiązane ze skokami. Przez to mamy braki. Teraz zaczynamy nadrabiać je młodzieżą. Niestety, minie jeszcze sporo czasu, zanim uda się załatać tę dziurę.

Zdążymy przed zakończeniem kariery tych, którzy dziś są na topie?

Mam nadzieję, że przed naszymi najlepszymi skoczkami jeszcze długa droga do końca kariery. Mamy paru fajnych juniorów. Ale przed nimi jeszcze mnóstwo pracy.

ZOBACZ WIDEO Niesamowite emocje w niemieckim klasyku! Dwa gole Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (14)
lord 123
14.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Tak zapytam, a kto to jest ten Małysz - ciągle o nim piszecie. Przecież on był kierowcom rajdowym to co robi w skokach? 
avatar
Jerzy Kowalczuk
14.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Tajner z kunmplami grabia wszystko co sie da zagrabic , ukrasc , sprzeniewierzyc !!! Co ich obchodza skoki ???!!!! 
avatar
Piotr Franek
14.11.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Wow!!! Adam Małysz mówi jak jest. Nie picuje, nie zasłania "słonia fortepianem". Czas pokaże czy K.Biegun udźwignie zadanie odbudowy zaplecza, właściwie to całości skoków, w Beskidach. Ale i ta Czytaj całość
LonkaS
14.11.2018
Zgłoś do moderacji
7
1
Odpowiedz
Małysz był skoczkiem pierwszej klasy , on wie co mówi bo się na tym zna. Trenerzy Polscy nie zajmowali najlepszych miejsc , a nawet 1 Pucharu Świata nie zdobyli , dobrze że Małysz zaczął pracow Czytaj całość
avatar
Roman Ratajczak
14.11.2018
Zgłoś do moderacji
2
7
Odpowiedz
paN tAJNER Z MAŁYSZEM PANEM JUŻ DAWNO POWINNI ODEJŚĆ ROBIĄ ZŁĄ ROBOTĘ MŁODY UTALENTOWANY IM PODSKOCZYŁ POWIEDZIAŁ PRAWDĘ I PO CHŁOPAKU LENIE NIEROBY