22 razy na podium, z czego 15 razy na najwyższym stopniu - taki był bilans Prevca w poprzednim sezonie. Wywalczył Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata, Małą Kryształową Kulę za loty. Mało? Dodajmy rekordy: największa liczba punktów w sezonie (2303), zwycięstw w sezonie, miejsc na podium oraz przewagi na drugim zawodnikiem klasyfikacji generalnej (813 nad Severinem Freundem).
W Słowenii zapanowała "Prevcomania", zachowując proporcje porównywalną do "Małyszomanii" z najlepszych czasów "Orła z Wisły". Słoweński skoczek był wszędzie. Pojawiał się w szkołach, na spotkaniach z politykami. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu 60 godzin od zakończenia zamykającego ubiegły sezon konkursu w Planicy wziął udział w... 47 wydarzeniach.
- To były ciężkie dni, ale dobre, bo ludzie czekali, aby mnie przywitać i się ze mną zobaczyć. Było spotkanie na Placu Kongresowym w Lublanie i w rodzinnej miejscowości. Spotkania z fanami wiele dla mnie znaczą. Cały dzień byłem wśród ludzi. Pod koniec dnia byłem wyczerpany - mówił wówczas.
Popularność Prevca była tak wielka, że media wręcz dopytywały, czy skoczek nie chciałby tego przekuć na sukces w polityce. Zawodnik przyznał, że to nie jest jego marzenie. Swoją drogą z prezydentem też się spotkał, Borut Pahor odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi.
ZOBACZ WIDEO Simon Ammann: Polski zespół wie, jak smakuje smak zwycięstwa
W słoweńskich mediach tylko w marcu 2016 roku na temat Petera Prevca pojawiło się 4346 publikacji. Po zakończeniu sezonu Słoweniec zdeklasował rywali i wygrał głosowanie FIS na najlepszego skoczka roku z miażdżącą przewagą. 23-letni wówczas zawodnik był dosłownie wszędzie, pojawił się nawet na znaczku pocztowym.
#Skijumping champ @peterprevc gets his own #stamp https://t.co/5tmnhrhCyh pic.twitter.com/MM2YP0oM3i
— The Slovenia Times (@sloveniatimes) 6 maja 2016
Całe to zamieszanie nie mogło się nie odbić na młodym zawodniku. Obecnie nie przypomina człowieka, który rok wcześniej zdominował rywalizację w stopniu dotychczas niespotykanym.
- On dokonał rzeczy praktycznie niemożliwej. Dominował w Pucharze Świata, czapki z głów. Musiał przyjść słabszy sezon. To nie jest maszyna i przy tak wyżyłowanych skokach, przy tym tempie Pucharu Świata, on za to zapłacił - powiedział WP SportoweFakty Rafał Kot.
- Nie podołał tej popularności. Był noszony na rękach. Przyjmował wszystkie zaproszenia, nie potrafił odmówić tej fali medialnej i zapłacił dużą cenę w sferze psychiki, która jest tak ważna u skoczków narciarskich - dodał ekspert TVP.
Pierwsze miejsce w Sapporo i trzecie w Kuusamo to jedyne sukcesy Słoweńca w tym sezonie. Dramatyczny zjazd, biorąc pod uwagę to, co działo się rok wcześniej. Zamiast walki o Kryształową Kulę może powalczyć co najwyżej o pozostanie w czołowej "10" Pucharu Świata. Ba, Peter nie jest najlepszy nawet we... własnej rodzinie, ponieważ przegrywa rywalizację z bratem - Domenem (szóste miejsce w klasyfikacji generalnej).
Sam zawodnik przyznał, że problem tkwi w jego głowie. - Błędy są tak liczne, że nie mogę znów znaleźć się w czołówce. Jestem tym kompletnie sfrustrowany - powiedział przed kilkoma dniami.
Kolejny sezon może powinien dla Słoweńca łatwiejszy. Nie powinien być poddany tak dużej presji, większość zagranicznych mediów prawdopodobnie skupi się na Stefanie Krafcie i Kamilu Stochu.
- Wydaje mi się, że Prevc okrzepnie psychicznie. Wie, jaką poniósł cenę. Według mnie będzie już wiedział, jak sobie z tym radzić, na co sobie może pozwolić. Poza tym to jest skoczek doświadczony, to nie jest młokos. Będzie miał teraz spokój, bo już nie jest bohaterem narodowym, nie grozi mu zdobycie Kryształowej Kuli. Owszem, może wygrać jakieś zawody, ale nie będą to sukcesy, do jakich przyzwyczaił swoich kibiców, media i samego siebie - przyznał Rafał Kot.
Od Willingen tylko 2 Czytaj całość