Regulaminy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej wobec kombinezonów skoczków rywalizujących w Pucharze Świata są bardzo restrykcyjne. Nawet jeśli materiał odstaje od ciała na długość kilku centymetrów, zawodnik jest dyskwalifikowany. W uczciwą pracę członków FIS nie wierzy jednak Janne Ahonen.
Legendarny skoczek jest przekonany, że władze nie traktują równo wszystkich skoczków i regularnie przymykają oko na nieregulaminowe kombinezony u skoczków z czołówki Pucharu Świata, karząc na pokaz słabszych.
- W ten sposób udają, że są surowi i mają nad wszystkim kontrolę. Regularnie nie dostrzegają, gdy najlepsi odchodzą od norm i nie stosują się do regulaminu - powiedział Fin na łamach rodzimych mediów, cytowany przez "Przegląd Sportowy".
- Wiem, że zostanę skrytykowany, ale nie mogę dłużej milczeć. Kilka centymetrów kombinezonu więcej może dodać bowiem nawet 10 metrów odległości. Wystarczy się dokładnie przyjrzeć, że u niektórych materiały są dziwnie naciągnięte. To oszustwo, podobnie jak doping - powiedział ostro multimedalista mistrz świata i igrzysk olimpijskich.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kamil Stoch z konkursu na konkurs pokazuje, że jest najlepszy
[/color]
Ahonen nie ma wątpliwości, że kary za nieprzestrzeganie przepisów powinny być bardzo surowe. - W innych sportach czeka cię długa dyskwalifikacja. U nas tracisz najwyżej szansę na oddanie drugiego skoku - podsumował.
Przypomnijmy, że podczas grudniowych zawodów PŚ w Lillehammer za nieregulaminowy kombinezon zdyskwalifikowany został Piotr Żyła. Z kolei w kwalifikacjach do konkursu w Garmisch-Partenkirchen jego los podzielił inny reprezentant Polski, Klemens Murańka.