Maciej Kot okazał się najlepszym z reprezentantów Polski w niedzielnych zawodach w Oberstdorfie. Zajął szóste miejsce, wyprzedzając o dwie lokaty Piotra Żyłę, a o trzy Kamila Stocha. Nasz zawodnik oddał bardzo długi skok w pierwszej serii - na odległość 225 metrów.
Po konkursie złożonym tylko z jednej serii wyznał, że w sobotę długo rozmawiał z trenerami na temat błędu, który pojawiał się w jego skokach w ostatnim czasie.
- Doszliśmy w sobotę do wniosku, że skręcenie w locie i skrzywiona narta nie jest przyczyną, ale skutkiem. Poszukaliśmy więc trochę wcześniej i znaleźliśmy błąd, który popełniałem w końcówce odbicia. Poprawiłem to i wszystko zaczęło lepiej wyglądać - wyznał w rozmowie z serwisem skijumping.pl
- Czy żałuję odwołania drugiej serii? Nie, nie żałuję. W takich warunkach mogłem zyskać pozycję, ale też stracić. Decyzję jury bardzo szanuję - ocenił Kot, który wypowiedział się o swojej formie z ostatnich tygodni.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot: Kamil Stoch znowu pokazał klasę. Czapki z głów i oby tak dalej!
- Sezon przebiega może nie do końca zgodnie z planem, bo zdarzały się słabsze momenty, ale skoki są na dobrym poziomie. To pokazuje, że plan był odpowiedni, jesteśmy zadowoleni z ostatnich tygodni, wychodzimy z tego okresu mocni - dodał.
Teraz naszą kadrę czekają starty w Japonii oraz w Korei Południowej. W tym ostatnim kraju miał już okazję skakać.
- Zbyt wiele nie pamiętam z wizyty w Pjongczang, bo to było dość dawno temu. Pamiętam tylko, że mała skocznia bardzo mi się podobała. Skakałem tam także na większym obiekcie, który już tak do końca nie przypadł mi do gustu. Wspomnienia z Korei mam jednak dobre - przyznał Kot, który jest zadowolony z decyzji Stefana Horngachera o wzięciu udziału w zawodach w Azji.
- Najważniejsze, żeby zachować regenerację. Moim zdaniem szkodę mogłoby wywołać wyjście z rytmu startowego. Stefan Horngacher na pewno wie, co robi - ocenił i odniósł się do wizyty na skoczni w Oberstdorfie Roberta Lewandowskiego, który w niedzielę spotkał się z naszymi skoczkami.
- Wrażenia ze spotkania z Robertem są bardzo przyjemne, choć nie mieliśmy okazji porozmawiać dłużej. Bardzo fajnie, że pojawił się na skokach, mamy nadzieję, że nie po raz ostatni. Szanuję, że zdecydował się przyjechać - zakończył Kot.