Norweg Espen Bredensen, Fin Matti Nykanen, Austriak Thomas Morgenstern i Niemiec Jens Weissflog. Tylko ta czwórka zawodników może pochwalić się zdobyciem Wielkiego Szlema w skokach narciarskich, a więc minimum jednym triumfem indywidualnym na igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata, w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i Turnieju Czterech Skoczni.
Do grona tak wybitnych zawodników może dołączyć 6 stycznia 2017 roku Kamil Stoch. To właśnie tego dnia w Bischofshofen zakończy się 65. edycja Turnieju Czterech Skoczni. Polak, obok lidera PŚ Domena Prevca i Norwega Daniela Andre Tandego, jest głównym faworytem do końcowego zwycięstwa.
Podobnie było w sezonie 2013/2014. Wówczas Stoch przystępował nawet jako lider Pucharu Świata do TCS. Jeden słabszy konkurs, na inaugurację zmagań w Oberstdorfie, przesądził jednak o tym, iż nasz reprezentant nie włączył się do walki o końcową wiktorię.
Dlaczego teraz ma być inaczej? Przede wszystkim uwaga mediów na początku turnieju na pewno nie będzie skoncentrowana głównie na Polaku. Głównym pretendentem do zwycięstwa jest Domen Prevc. To właśnie Słoweniec będzie musiał unieść ciężar bycia faworytem, co w wieku 17-lat nie będzie dla niego łatwym wyzwaniem.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Wykonałem swoją pracę w 70 procentach
Dzięki temu Kamil Stoch będzie mógł zaatakować niejako zza pleców Domena. To bardzo dobra wiadomość dla Polaka. Dodatkowo w Turnieju Czterech Skoczni, by liczyć się w walce o zwycięstwo, trzeba oddać 8 dalekich skoków. Skaczący bardzo agresywnie lider Pucharu Świata, przy takim stylu lotu, mocno narażony jest na zmienne warunki. Takich podczas turnieju nie można wykluczyć, a co za tym idzie bardzo prawdopodobne jest, że któryś ze skoków Słoweńca może być krótki i wykluczy go z walki o tytuł.
Tym samym groźniejszym rywalem dla Stocha w walce o główne trofeum może być Norweg Daniel Andre Tande czy Austriacy Stefan Kraft i Michael Hayboeck. Biorąc pod uwagę weekend w Engelbergu cała czwórka skakała na zbliżonym poziomie, więc skoczek z Zębu nie musi w bezpośredniej walce obawiać się Norwega i dwóch Austriaków.
Warto także pamiętać, że od początku bieżącego sezonu polskie skoki to nie tylko Kamil Stoch. Słabszy weekend w Engelbergu nie przekreśla tego, że nadal w ścisłej czołówce jest Maciej Kot. Do tego blisko czołowej dziesiątki są Piotr Żyła i Dawid Kubacki. To wszystko sprawia, że uwaga mediów skupia się nie tylko na Stochu, a to również będzie atutem podwójnego mistrza olimpijskiego z Soczi w czasie 65. Turnieju Czterech Skoczni.
Biorąc pod uwagę wszystkie te argumenty, możemy z dużymi nadziejami czekać na początek zawodów w Oberstdorfie. Kamil Stoch jest w formie i mimo że w walce o główne trofeum liczyć się będzie jeszcze kilku zawodników, nie możemy wykluczyć, że nasz reprezentant zostanie 5 skoczkiem w historii, który skompletuje Wielkiego Szlema. Pamiętajmy, że tego nie dokonali m.in. tak wybitni skoczkowie tej dyscypliny jak Adam Małysz, Janne Ahonen, Gregor Schlierenzauer czy Simon Ammann.
Szymon Łożyński
TCS to specyficzne zawody, tu nie liczy się forma lecz łut szczęścia którego przykładem jest Kraft, więc nie zdziwił bym się jak by TC Czytaj całość