Szymon Łożyński: Nie od razu Kraków zbudowano

PAP/EPA / KIMMO BRANDT
PAP/EPA / KIMMO BRANDT

W niedzielę niewiele zabrakło, by w Polsce znów zapanowała euforia po występie Biało-Czerwonych. Paradoksalnie może jednak dobrze się stało, że Kamil Stoch i Maciej Kot zajęli miejsca tuż za podium. Tym samym nadal mają nad czym pracować.

Wyobraźmy sobie scenariusz, że zarówno Maciej Kot, jak i Kamil Stoch utrzymują pierwsze i drugiej miejsce po finałowej serii konkursu w Klingenthal. Nad Wisłą zapewne zapanowałaby euforia, a media oczyma wyobraźni widziałyby już naszą dwójkę walczącą o wiktorię w klasyfikacji generalnej PŚ w skokach narciarskich i triumf w zbliżającym się 65. Turnieju Czterech Skoczni.

Oczywiście 4. miejsce Stocha w niedzielę i 5. pozycja Kota nie przekreślają realizacji takiego scenariusza. Biorąc pod uwagę cały weekend na Vogtlandarena (HS140), Biało-Czerwoni więcej zyskali niż stracili. Brak podium w niedzielnych zawodach spowoduje, że presja na Polakach przed kolejnymi weekendami PŚ nie będzie tak duża. Dzięki temu w spokoju będą mogli poprawiać jeszcze niuanse w swoich skokach i szykować szczyt formy na 65. Turniej Czterech Skoczni oraz na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Lahti.

Do świetnej formy brakuje naprawdę bardzo niewiele. W Klingenthal przez wszystkie trzy dni panowały idealne warunki do skakania. W związku z tym wyniki w Saksonii na pewno nie były przypadkowe.

Po tym weekendzie wiemy zatem, że Kamil Stoch udowodnił sobie, iż w stu procentach zdrowy, nie odczuwający stłuczeń po upadku, jest w stanie podjąć rękawicę rzuconą przez najmocniejszych przeciwników. Maciej Kot coraz bardziej umacnia się w czołowej dziesiątce, a to podstawowa sprawa, by myśleć o wielkich sukcesach. Piotr Żyła już na dobre zapomniał o "garbiku" i "fajeczce" na rozbiegu, a jego prawidłowa sylwetka owocuje równymi i dalekimi skokami. Z kolei Dawid Kubacki wreszcie nie musi odpowiadać na pytania, gdzie zgubiła się jego forma z lata?

ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Wojciecha Fortuny: nie uniosłem ciężaru popularności

W sobotę zobaczyliśmy jeszcze jeden obrazek. Polska reprezentacja znów stanowi monolit. W dobrze rozumiejącej się drużynie łatwiej o sukcesy, co pokazały najlepsze sezony za kadencji Łukasza Kruczka.

Po niedzielnych, patrząc tylko sportowo, przegranych przez Biało-Czerwonych zawodach, nie możemy zatem rozdzierać szat. Forma naszych reprezentantów jest więcej niż dobra. Do perfekcji brakuje niewiele, a takową opinia publiczna będzie wymagać podczas Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostw globu. Mamy drużynę i skoczków liczących się w ścisłej czołówce skoków i naprawdę kwestią czasu, być może jednego lub dwóch konkursów, jest miejsce przynajmniej jednego Polaka na podium indywidualnych zawodów Pucharu Świata.

Szymon Łożyński

Źródło artykułu: