PŚ w Klingenthal: sukces Polaków z kontrowersją w tle

PAP/EPA / PEKKA SIPOLA
PAP/EPA / PEKKA SIPOLA

Polscy skoczkowie w wielkim stylu sięgnęli po triumf w sobotnim konkursie drużynowym PŚ w skokach w niemieckim Klingenthal. Po raz kolejny nie dali jednak o sobie zapomnieć sędziowie oceniający styl, a to za sprawą not dla jednego z Niemców.

Mowa o Markusie Eisenbichlerze, który w pierwszej serii sobotnich zmagań na Vogtlandarenie (HS140) uzyskał 137,5 metra. Podopieczny Wernera Schustera swój daleki skok zakończył telemarkiem, ale problem w tym, że idealnej sylwetki nie utrzymał do linii, do której sędziowie oceniają styl. Jeszcze przed jej przekroczeniem Niemiec mocno się zachwiał i prawie podparł swoją próbę.

Po raz kolejny w tym sezonie nie wszyscy sędziowie odpowiednio ocenili taki skok. Dwóch arbitrów na pierwszych stanowiskach przyznało noty po 17,5 punktu. Natomiast trzech kolejnych dało aż po 18 oczek, co przy takich problemach na dojeździe niemieckiego skoczka, należy uznać za kontrowersje.

Takie noty niestety wpłynęły na końcowy wynik rywalizacji. Co prawda Polacy pokonali gospodarzy łącznie o ponad 40 punktów, ale już drudzy Niemcy wyprzedzili Austriaków tylko o 0,9 punktu. Przy odpowiednich notach dla Eisenbichlera, na drugim stopniu podium staliby zatem podopieczni Heinza Kuttina.

Kontrowersje z soboty każą zatem zadać pytanie, czy sędziowie oceniający styl prawidłowo reagują na wydarzenia na skoczni? Po zmaganiach w Kuusamo i Klingenthal odpowiedź jest negatywna.

Przypomnijmy, że w Finlandii w pierwszym konkursie Aleksander Zniszczoł upadł już za linią oceniającą styl, a mimo to sędziowie ocenili ten skok bardzo nisko (m. in. noty 12,5 i 15,5). Brak konsekwencji arbitrów w skokach narciarskich to temat wracający jak bumerang od kilku lat. W sobotę zbyt wysokie noty dla Eisenbichlera wpłynęły na wynik, a co gorsza przez takie pomyłki sędziów, cały czas pozostaje obawa, że w kolejnych konkursach ich decyzje także mogą zaważyć na ostatecznym rezultacie.

Wobec tego może warto bardziej zastanowić się nad głosami w środowisku skoczków, gdzie niejednokrotnie dało się usłyszeć, że wobec kontrowersyjnych not, trzeba zrezygnować z oceniania stylu. Na razie błędne noty w Kuusamo i Klingenthal dają mocne argumenty zwolennikom tej teorii.

ZOBACZ WIDEO: Fortuna liczy na historyczny sukces. "Polacy zdobędą złoto w Pjongczang"

Źródło artykułu: