Miejscowi kibice z nostalgią mogą wspominać występy Mattiego Nykanen, Toniego Nieminena czy będącego w życiowej formie Janne Ahonena. W ostatnich trzech latach kadra była wielokrotnie krytykowana, chyba jednak nikt nie spodziewał się, że niedawno zakończony sezon okaże aż taką klapą.
Dość powiedzieć, że w minionych rozgrywkach sam Peter Prevc zdobył ponad 41 razy więcej punktów od całej fińskiej kadry. Nawet znajdujący się w kryzysie Kamil Stoch uzbierał ponad pięć razy więcej punktów od Finów, a debiutujący w Pucharze Świata Andrzej Stękała niespełna dwa razy więcej. To pokazuje upadek reprezentacji, która do niedawna była uważana za jedną z najlepszych na świecie.
Najlepszym z Finów był Lauri Asikainen, który z dorobkiem 42 punktów zajął 48 miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ville Larinto zebrał 14 oczek i był 60. To były wszystkie punkty ekipy Suomi w minionym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot: marzy mi się przebiegnięcie maratonu
{"id":"","title":""}
Upadek fińskich skoków był mocno widoczny między innymi w czasie Turnieju Czterech Skoczni. W trzech pierwszych konkursach występował tylko Ville Larinto, gdyż Asikainen i Harri Olli nie byli w stanie przebrnąć przez kwalifikacje. Po niemieckiej części Turnieju obydwaj zostali odsunięci od startów, a na finałowy konkurs w Bischofshofen z Finlandii wezwany został debiutant Andreas Alamommo.
Siedemnastolatek zajął w kwalifikacjach ostatnie, sześćdziesiąte drugie miejsce. Na domiar złego do czołowej pięćdziesiątki nie wszedł także Larinto (był pięćdziesiąty drugi). Tym samym na zakończenie Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen nie wystąpił ani jeden reprezentant Finlandii. Tak źle nie było jeszcze nigdy.
Wspomniany Alamommo jest jedną z nadziei fińskich skoków. W 2015 roku razem z drużyną juniorów zdobył srebrny medal olimpijskiego festiwalu młodzieży Europy, w kadrze wystąpili również Niko Kytoesaho, Joni Markkanen i Niko Loytainen. Podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich Młodzieży 2016 Alamommo zajął 6 miejsce. Wydaje się, że to jednak zbyt mało, by z optymizmem patrzeć w przyszłość fińskich skoków.
Jakby tego było mało, na kwietniowej konferencji Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) w Zurychu ogłoszono wstępny kalendarz Pucharu Świata 2016/17, w którym nie znalazło się miejsce na konkursy w Finlandii (pierwotnie zawody miały zostać zorganizowane w Kuusamo oraz w Kuopio). Jeśli w czerwcu obecnie proponowany kalendarz zostanie zaakceptowany, będzie to drugi w historii sezon bez zawodów w kraju Janne Ahonena. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce w rozgrywkach 1979/80.
Niewątpliwie spory wpływ na decyzję FIS miały sytuacje z poprzednich lat, kiedy w Kuusamo i Lahti w związku ze złymi warunkami atmosferycznymi odwoływano zawody lub przeprowadzano tylko jedną serię. Jeszcze przed konkursami można było bez większego ryzyka typować, że jedną z głównych ról w zawodach w Kuusamo odegra wiatr. Imprezy skoków w Finlandii z roku na rok przyciągały coraz mniej fanów, a problemy organizacyjne odstraszały zarówno sponsorów, jak i FIS.
Organizatorzy zawodów w Kuusamo walczą o pozostanie w kalendarzu. Planowana jest modernizacja obiektu, zamontowanie siatek chroniących przed wiatrem oraz nowego toru najazdowego i systemu mrożenia. Całość ma kosztować ok. 800 tys. euro.
Na korzyść Finów przemawia kalendarz Pucharu Świata. Według wstępnego harmonogramu sezon ma się rozpocząć w grudniu. Zawody w Kuusamo mogłyby odbyć się w listopadzie i inaugurować zmagania najlepszych skoczków świata. Jeśli FIS pozostanie nieugięty, jedyną wielką imprezą na fińskiej ziemi w nadchodzącym sezonie będą mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się na przełomie lutego i marca w Lahti.