Dla polskich fanów Martin Schmitt i Sven Hannawald to przede wszystkim główni rywale Adama Małysza. Gdy Polak sięgał po swoje pierwsze trzy "Kryształowe Kule", to właśnie reprezentanci Niemiec plasowali się bezpośrednio za nim. Oni sami z kolei byli następcami wielkiego Jensa Weissfloga. Popularny "Hanni" sportową karierę zakończył w roku 2005. Teraz przyszła pora, aby Schmitt pożegnał się z nartami.
Już w najbliższy weekend odbędą się konkursy w niemieckim Willingen, które mają być ostatnimi zawodami w karierze cenionego Niemca. O tym wydarzeniu na swoim blogu wspomniał Hannawald. - [i]Ze względu na wspaniałą atmosferę, która panuje wokół skoczni, Willingen jest najlepszym miejscem, by pożegnać jedną z legend wszech czasów. Martin Schmitt postanowił zawiesić narty na kołku. Jeszcze raz powtarzam - dla mnie to wielka szkoda! Martin nadal jest w formie, która mogłaby gwarantować mu kwalifikacje do konkursów. Jednak w życiu sportowca przychodzi moment, w którym trzeba wytyczyć sobie linię mety.
[/i]A jak dwukrotny mistrz świata w lotach narciarskich wspomina współpracę ze swoim rodakiem? - Moja więź z Martinem ma szczególny charakter. W końcu na przełomie stuleci to my razem przynieśliśmy niemieckim skokom narciarskim wiele sukcesów. Słowa "razem" używam świadomie, ponieważ nigdy nie było negatywnej rywalizacji między mną, a Martinem. Wręcz przeciwnie, zawsze mogliśmy liczyć na swoje wsparcie. Poza tym zawsze ważne dla nas było to, że żaden nie musi sam utrzymywać ciężaru dyscypliny dla całego narodu - wspomina Sven Hannawald.