Jakub Kot przypomina, że organizacja igrzysk olimpijskich jest ogromnym przedsięwzięciem finansowym. - Oczywiście warto się starać o takie rzeczy, ale wiemy jak wygląda nasza sytuacja - z tym co posiadamy teraz, to już na starcie nie mamy szans. Potrzeba dużych pieniędzy, żeby zainwestować w organizację takiej imprezy. Jeżeli takie się znajdą, to super. Na pewno zyskałby na tym nasz kraj, odnowiłoby się obiekty, wybudowało nowe. Kibice z całego świata, promocja Polski - generalnie profity takie, jak na Euro. Trzeba jednak naprawdę dużych pieniędzy, aby myśleć o tak ważnym wydarzeniu, a wiadomo, że takich sum nie ma. Widzimy, jak wyglądają starania Zakopanego o organizację MŚ. Nie mamy właściwie nic, ale cały czas zgłaszamy swoją kandydaturę. Najpierw trzeba coś zainwestować, zrobić samemu, a później marzyć o wielkich imprezach - tłumaczy portalowi SportoweFakty.pl zawodnik z Limanowej.[i]
[/i]
23-letni skoczek zdradza swoje plany na nadchodzącą zimę i informuje o kłopotach zdrowotnych. - Przygotowania odbywają się z małymi problemami. Po pierwsze zdrowie. Narzekam na bóle pleców i mam problemy z kolanem. Dostałem już jeden zastrzyk, niedługo otrzymam drugi. W związku z tym musiałem odpuścić trochę treningów. Po drugie kwestia trenera, którego nie mam. Trenując samemu nie zdaję sobie sprawy z błędów, które popełniam, bo nie ma kogoś, kto by mi je wytknął i poprawił. Te błędy przejawiają się w nawyki, a nawyki pojawiają się np. na skoczni i ciężko je wyeliminować, ale nie można narzekać. Byłem na dwóch obozach z kadrą w Niemczech, teraz czekam na śnieg. Zobaczymy z kim będę mógł trenować. Liczę, że zacznę lepiej skakać i wtedy łapiąc się na zawody, będę już skakał regularnie z jednym trenerem i realizował jego wizję. Takie są właśnie cele na zimę - łapać się do składu na Puchar Kontynentalny, a tam każdy punkt będzie dla mnie cenny. Do tego dochodzi Uniwersjada, na którą chciałbym pojechać i w niej wystartować. Obecna forma nie jest najwyższa, ale ciężko, żeby taka była. Zdarzają się wprawdzie przebłyski i oby ich było coraz więcej - mówi Kot.
Mistrz Polski w drużynie z tego roku uważa, że zapowiadany debiut biało-czerwonych w konkursie mieszanym przyniesie Magdalenie Pałasz i Joannie Szwab same korzyści. - Fajna sprawa, ale nie oczekujmy za dużo. Chłopaków mamy na światowym poziomie, ale dziewczyny jeszcze nie. Do czołówki brakuje im jeszcze sporo. Są to jednak młode zawodniczki i trzeba trzymać za nie kciuki. Niech się uczą, zbierają doświadczenie, a takie starty na pewno w tym im pomogą - skomentował nasz reprezentant.