Ta decyzja wywołała liczne dyskusje. Kamil Stoch nie znalazł się w składzie na mistrzostwa świata w Trondheim. Trener Thomas Thurnbichler postawił na innych zawodników. Wybrał Pawła Wąska, Jakuba Wolnego, Aleksandra Zniszczoła, Dawida Kubackiego i Piotra Żyłę.
Sebastian Szczęsny z Eurosportu w programie "Misja Sport" w "Przeglądzie Sportowym Onet" stwierdził, że Stoch nie dał argumentów, które przemawiałyby za jego powołaniem na tę ważną imprezę.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
- Mistrzostwa świata to nie jest impreza, na którą jedzie się za zasługi, czy za to, jak wielkim sportowcem się jest lub też było, jeżeli mówimy o formie sportowej. Mistrzostwa świata są imprezą, na którą jedzie się po to, żeby jako kraj osiągnąć jak najlepszy wynik - wyznał dziennikarz.
- Nie dał nam argumentu, który przemówiłby za tym, że się odbudował i prezentuje formę na top 5 - dodał Szczęsny.
Komentator dokonał również oceny potencjału medalowego polskiej kadry. Zauważył, że Biało-Czerwoni mogą wrócić z Norwegii bez medalu. Przyznał, że Polacy przestali być potęgą w skokach narciarskich.
- Teraz jest czas, kiedy jesteśmy bardzo mocnymi średniakami i taka jest prawda - podsumował Szczęsny.
Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym rozpoczęły się w Trondheim 26 lutego i potrwają do 9 marca 2025 roku. Skoczkowie i skoczkinie będą rywalizować na normalnym (HS 102) i dużym obiekcie (HS 138).
