Puchar Świata 2024/25 w skokach narciarskich w Zakopanem przyniósł mieszane uczucia polskim kibicom. Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, ocenił, że weekend był "słodko-gorzki".
Paweł Wąsek wyrównał swoją życiówkę, zajmując piąte miejsce, co cieszy. Tyle tylko, że słabsze występy innych zawodników oraz dyskwalifikacja w szeregach Biało-Czerwonych martwią.
Małysz podkreślił, że Wąsek stał się liderem zespołu i zadomowił się w czołowej "10" Pucharu Świata. - Jego skoki nie są jeszcze tak dobre, by być tego pewnym, ale potrafi latać i jest w formie - powiedział legendarny skoczek w rozmowie ze skijumping.pl. Inni Polacy, jak Kamil Stoch czy Dawid Kubacki, mają problemy z utrzymaniem stabilnej formy.
ZOBACZ WIDEO: Dla niej mąż nie przyjął propozycji transferu. "Nie rządzę w związku"
Jakub Wolny został zdyskwalifikowany, co było dużym rozczarowaniem. - Myślę, że tu nie obędzie się bez rozmowy ze sztabem na ten temat - zapowiedział Małysz.
Wielka Krokiew w Zakopanem nie wypełniła się po brzegi, co przypisuje się wysokim cenom biletów. Do tego również odniósł się Małysz.
- Na każdym z konkursów pojawiło się około 11 tysięcy kibiców - podkreślił legendarny skoczek. Organizatorzy tłumaczyli zmianę tym, że razem z nią "zwiększy się komfort widzów".
Głównym wydarzeniem sezonu będą mistrzostwa świata. Jak zapatruje się na nie prezes PZN? - Stać nas na to, żeby przywieźć jakiś medal z Trondheim - ocenił. Przed wylotem do Norwegii skoczków czekają jeszcze konkursy w Oberstdorfie, Willingen, Lake Placid i Sapporo.