Najlepsi skoczkowie świata zawitali do Planicy, co oznacza, że rywalizacja w Pucharze Świata dobiega końca. O jak najlepszą pozycję w klasyfikacji generalnej wciąż walczy Paweł Wąsek - najjaśniejszy punkt Biało-Czerwonych w tym sezonie.
25-latek w piątkowych zmaganiach na Letalnicy był jedenasty. Choć wynik cieszy, zawodnik KSS Wisła przyznał, że niedosyt pozostał, ponieważ chciał zameldować się w czołowej "dziesiątce".
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy
- Szkoda, zawsze to lepiej wygląda, lepiej smakuje, jak jest się w TOP 10. Ale jeszcze w niedzielę będzie okazja, żeby się zrewanżować - powiedział przed kamerami Eurosportu.
- W pierwszej serii nie podszedłem z dobrą energią do powietrza. W drugiej skok był lepszy na progu, ale przejście do fazy lotu nadal można poprawić - mówił, odnosząc się do rozmowy z trenerem Thomasem Thurnbichlerem. - Mimo wszystko, myślę, że dzień na plus - dodał.
Jeszcze niedawno Paweł Wąsek nie czuł się pewnie na skoczniach mamucich. Dziś jego forma wyraźnie zwyżkuje, choć do tych obiektów wciąż podchodzi z respektem.
- Nie powiedziałbym, że je odczarowałem. Zawsze tam u góry serce zaczyna trochę mocniej bić, ale to chyba normalne. Rozmawiałem z wieloma zawodnikami i to nie jest tak, że oni się nie boją - podsumował.
W sobotę na Letalnicy odbędzie się konkurs drużynowy. Początek rywalizacji o godzinie 9:30. Relacja tekstowa dostępna będzie w serwisie WP SportoweFakty.