Rywalizacja na obiektach do lotów narciarskich od lat budzi ogromne zainteresowanie kibiców. Wszystko za sprawą odległości, które potrafią osiągać specjaliści od mamucich skoczni. Przed laty jednym z nich był Kamil Stoch, który nadal potrafi odlecieć, jednak nie tak daleko, jak przed laty.
37-latek wielokrotnie w swojej karierze przekraczał granicę 200 metrów, a także skakał na odległość ponad 240 metrów. Jednak jednym z najbardziej pamiętnych momentów był jego lot na ponad 250 metrów podczas zawodów drużynowych w Planicy w marcu 2017 roku.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"
Stoch był wtedy liderem polskiej drużyny i próbował zbliżyć się do Niemców, którzy zajmowali drugą pozycję. Polak trafił na znakomite warunki - sprzyjający wiatr unosił go wysoko nad zeskokiem, co pozwoliło mu lecieć aż 251,5 metra. Wylądował z dużej wysokości, co uniemożliwiło mu wykonanie charakterystycznego telemarku. Z uwagi na trwający finał sezonu na Letalnicy (HS240) Eurosport przypomniał ten lot (do zobaczenia pod tekstem).
Skok ten przyniósł mu rekord Polski - niepobity do dziś - i przez rok był również rekordem tej skoczni. Uzyskał za niego najwyższą notę w konkursie - 418,2 punktu. Choć rok później dwa metry dalej wylądował Gregor Schlierenzauer, podparł ten skok. Oficjalny rekord obiektu wynosi tym samym 252 metry, które w 2019 roku osiągnął Ryoyu Kobayashi.
Na ten moment żaden inny polski skoczek nie zbliżył się do osiągnięcia Stocha i nie przeskoczył 250 metra. Najbliżej tego celu był w 2018 roku Piotr Żyła, który pofrunął w Planicy na odległość 248 metrów.