Gdyby nie 25-latek niedzielny konkurs Pucharu Świata skończyłby się dla polskich skoczków katastrofą. Aleksander Zniszczoł odpadł po pierwszej serii, Dawid Kubacki oraz Kamil Stoch zajęli miejsca w trzeciej dziesiątce i honor gospodarzy uratował tylko Paweł Wąsek.
Aktualny mistrz Polski oddał dwa świetne skoki (136 oraz 137 metrów), które zagwarantowały mu 5. miejsce i wyrównanie życiowego wyniku w Pucharze Świata. Wąsek sprostał roli faworyta gospodarzy, chociaż nie było o to łatwo.
Po konkursie polski bohater przyznał, że presja dawała mu się we znaki już przed zawodami, a odczuł ją jeszcze mocniej po nieudanym skoku w serii próbnej, gdy osiągnął jeden z najgorszych wyników w całej stawce.
- Było dużo nerwów, a mój słaby skok z serii próbnej, który zepsułem, nie pomógł w tym wszystkim. Media bardzo pompowały balonik. Nie czytam artykułów, ale w Polsce często są tak mocne nagłówki, że gdzieś mi tam wpadnie to w oko i ciężko się od tego całkowicie odciąć - przyznał szczerze po zawodach Wąsek.
- Wyrównałem jednak rekord życiowy przed własną publicznością, więc jestem bardzo zadowolony. Oczywiście przed takimi kibicami marzyłem o podium i chciałoby się na nim stać, ale jeszcze nie teraz. Na pewno do poprawy mam odbicie, bo to najmocniej szwankowało podczas tego weekendu - dodał podopieczny Thomasa Thurnbichlera.
Po pierwszej serii Wąsek zajmował 7. miejsce. W drugiej poprawił się o dwie lokaty. Mimo że do podium nie zabrakło dużo miejsc, stratę do trzech najlepszych zawodników konkursu Wąsek miał jednak sporą. Z trzecim Hoerlem przegrał o blisko 10 punktów.
- Liczyłem, że w drugiej serii uda mi się poprawić. Zdawałem sobie jednak sprawę, że o podium powalczyć będzie trudno, bowiem strata była już dość spora - podkreślił Wąsek.
Za tydzień po raz pierwszy w tym sezonie skoczkowie będą walczyć na skoczni do lotów (Oberstdorf, Niemcy). Przez lata Wąsek unikał takich obiektów, bowiem odczuwał strach przed lataniem po groźnym upadku na skoczni w Wiśle. Teraz pojedzie jednak na loty, ale przed zawodami nie chciał składać deklaracji, czy będzie go tam stać na takie wyniki jak na dużych skoczniach.
- Dobrze mi się skacze, poprawiłem mocno fazę lotu, także sam jestem ciekawy, jak te moje skoki tam będą wyglądać - powiedział.
Z Zakopanego Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"