Jakub Wolny i Aleksander Zniszczoł zaliczyli groźnie wyglądające upadki przy lądowaniu podczas piątkowego (10.01) treningu na Wielkiej Krokwi w Zakopanem - przed sobotnim (11.01) konkursem indywidualnym o tytuł mistrza Polski (wyniki TUTAJ).
Skończyło się na szwach założonych na brodzie w przypadku Wolnego i drobnych obrażeniach ciała u Zniszczoła. Thomas Thurnbichler w rozmowie z portalem Sport.pl, podkreślił że obiekt był dobrze przygotowany, ale zmieniające się warunki sprawiały, że lądowanie stawało się niebezpieczne.
- To były dwa upadki z naszego zespołu, ale problemy mieli też inni zawodnicy. Bałem się, że stało się coś poważniejszego, bo oba upadki wyglądały okropnie. Mieliśmy szczęście, że skończyło się tak, jak się skończyło - przyznał austriacki trener Biało-Czerwonych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: koszmarny błąd w meczu Bayernu. Co on zrobił?!
35-letni Thurnbichler wskazał, że przyczyną upadków mogły być narty dostosowane do torów lodowych, które na świeżym śniegu mogą pękać.
- Nasze narty są dostosowane do torów lodowych. Dlatego ich wyszlifowana powierzchnia często pęka na świeżym, zwłaszcza suchym śniegu. To musimy przedyskutować z Międzynarodową Federacją Narciarską (FIS), żeby w końcu zacząć unikać tego typu głupich upadków. To przy nich tworzy się największa prędkość i zagrożenia dla zawodnika - zapowiedział trener.
Mimo trudnych warunków, Wolny zdobył brązowy medal mistrzostw Polski, a Zniszczoł zajął czwartą lokatę (złoto wywalczył Paweł Wąsek, a srebro Kamil Stoch). Miejsce w składzie na Puchar Świata w Zakopanem (w dniach 18-19.01) zapewnili sobie Wąsek, Wolny, Zniszczoł i Dawid Kubacki. Nazwisko piątego skoczka Thurnbichler ogłosi wkrótce.