Kamil Stoch, jeden z najbardziej utytułowanych polskich skoczków narciarskich, przeżywa trudny początek sezonu 2024/25. Po dziesięciu konkursach zajmuje 29. miejsce w klasyfikacji generalnej z 57 punktami. Ostatni występ w Engelbergu zakończył bez punktów, co było dla niego dużym rozczarowaniem.
Stoch przyznał, że po zawodach w Szwajcarii czuł złość i frustrację, ale jednocześnie znalazł w sobie spokój i jasność co do dalszych działań. - Po skoku była złość i dużo frustracji, ale potem posiedziałem w szatni. Dawno czegoś takiego nie czułem, że miałem w sobie całkowity spokój i jasność, co należy teraz zrobić - powiedział Stoch w rozmowie z portalem skijumping.pl.
Pod okiem Michala Doleżala, Stoch podjął się nowego wyzwania, mając na celu powrót do najwyższej formy. - Absolutnie nie zakładałem takiego scenariusza. Miałem jasno sprecyzowany cel, podejmując to wyzwanie. Moim celem było ponowne osiągnięcie najwyższego poziomu skakania, na jaki mnie stać - podkreślił skoczek.
ZOBACZ WIDEO: Nastula wróci do MMA? „Zależy z kim i na jakich warunkach”
Stoch wspominał, że podczas letnich zgrupowań nie odstawał poziomem od czołowych reprezentacji, co dawało mu nadzieję na udany sezon. Jednak rzeczywistość okazała się bardziej wymagająca, a presja i stres wpłynęły na jego wyniki. Mimo trudności, Stoch nie traci wiary w swoje możliwości.
- Stale mam świadomość, że to wszystko jest we mnie. Potencjał i zbudowana baza, chodzi tylko o uwolnienie tego. W ostatnim czasie, niestety, głowa była przesiąknięta zbyt dużą ilością niepotrzebnego stresu. To było zapętlanie się w bezsensowną rywalizację. Wdepnąłem w coś, czego bardzo chciałem uniknąć w tym sezonie. Nie o to mi chodziło. Chcę z uśmiechem jechać na zawody, być na nich i wyjeżdżać z nich z radością po dalekich skokach, robiąc to na wysokim poziomie. Wierzę głęboko w to, że taki scenariusz nadal jest możliwy - przyznał.
Na zakończenie, Stoch wyraził chęć spędzenia świąt z rodziną, by naładować się pozytywną energią przed kolejnymi wyzwaniami. - Chcę z całą rodziną poczekać na narodzenie naszego Zbawiciela i niech się darzy" - zakończył.